Rozdział X


     Wysoki, dobrze zbudowany brunet przekroczył próg swojego mieszkania. Czuł się źle. Nie powinien tak wściekać się na Hermionę. Ale dlaczego go oszukała? Zawsze była posłuszna i nigdy nie łamała danego słowa. Jej wczorajsze spóźnienie musiało mieć coś wspólnego z tym nowym szefem, Malfoy’em. Nie lubił go od pierwszej chwili, gdy zobaczył w Proroku ich wspólne zdjęcie. Przystawiał się do jego narzeczonej, nie miał, co do tego wątpliwości, a ona  wcale się nie stawiała. Był zraniony i wściekły, to chyba zrozumiałe prawda?
     Draco stał na środku salonu niezdrowo podekscytowany. Nie mógł się doczekać chwili, w której spojrzy temu bydlakowi w oczy, kiedy pokaże mu, co to znaczy ranić Hermionę Granger. Usłyszał brzęk odkładanych kluczy i ciężkie kroki. Ciało całe mu drżało. Harry podniósł się z fotela, stając po drugiej stronie pokoju. Jeszcze tylko kilka sekund, jeszcze chwila i będzie go miał w swoich rękach.
     Wtedy do salonu wszedł przystojny mężczyzna. Spojrzał zdziwiony na gości. Hermiona zaprosiła kogoś do domu? Zaprosiła do domu Pottera i Malfoy’a? Ze wszystkich ludzi nienawidził ich najbardziej, a ona i tak miała czelność wpuścić ich do jego domu? Dopiero teraz dostrzegł jakieś walizki pod ścianą. Należały do jego narzeczonej. Zacisnął dłonie w pięści i ściągnął brwi.
-         Czego tu szukacie? Gdzie jest Hermiona? Co jej zrobiliście? – spytał głosem przepełnionym gniewem. Był pewny, że to ich przestraszy. Nie dostał od razu odpowiedzi. Blondyn wybuch histerycznie śmiechem, wprawiając pozostałą dwójkę w osłupienie.
-         Co my jej zrobiliśmy? – powtórzył, przyglądając się Delafoe. – My? A może powiedź nam, co ty jej zrobiłeś? Opowiedz nam jak nabyła tych wszystkich kolorowych sińców. No dalej, pochwal się, jak dobry jesteś w podnoszeniu ręki na bezbronną kobietę. – popędził go, coraz bardziej wściekły. Już nie było mu do śmiechu. Harry zaczął dokładniej obserwować towarzysza. Był pewny, że Draco szybko straci panowanie. – No dalej!
-         Nie wiem o czym mówisz, ty..
-         Nie wiesz? To ja ci zaraz odświeżę pamięć. – powiedział z sadystycznym uśmieszkiem. Jednym machnięciem różdżki pozbawił Nicolasa magicznego patyka. Był znakomitym czarodziejem. Zaklęcia niewerbalne miał opanowane na tym samym poziomie, co niegdyś Hermiona. – I zrobimy to w ten sam sposób, co ty. Tak jak ona będziesz bezbronny, bezsilny. Jak ci się podoba odwrócenie roli? Bo ja mam zamiar dobrze się bawić.
-         Gdzie jest Hermiona?!
-         Tam, gdzie nigdy jej nie dostaniesz! – odpowiedział mu wściekły. – Tam, gdzie nigdy jej nie skrzywdzisz!
-         Oddaj mi moją narzeczoną, bo inaczej..
-         Bo inaczej, co? Uderzysz mnie, tak jak zrobiłeś to z nią? Podniesiesz na mnie rękę? Chciałbym zobaczyć jak próbujesz. – parsknął, obracając w dłoni różdżkę. Jedno zaklęcie i brunet padł na kolana. Syknął, czując jak magiczne więzy oplatają jego ciało. – A dla twojej informacji to już nie jest twoja narzeczona. – dodał z czysto ślizgońskim uśmieszkiem. Wsunął wolną rękę do kieszeni i wyciągnął z niej nieduży pierścionek zaręczynowy. Ściągnął go z jej palca, gdy straciła  przytomność. Nie miał zamiaru dopuszczać do ich spotkania. Merlin wie, co by się stało, gdyby próbowała mu oddać błyskotkę osobiście, a wiedział, że tak by zrobiła, bo była zbyt honorowa, żeby dokonać tego listownie. – Żałosny jesteś, wiesz? I nawet nie masz dobrego gustu. Kobieta taka jak Hermiona zasługuje na największy diament jaki ta ziemia widziała, a nie jakąś dziecinną błyskotkę. – mruknął i rzucił pierścionkiem w bruneta. Biżuteria odbiła się od jego klatki piersiowej i spadła na drewnianą podłogę. – Więc, od czego zaczynamy? Cruciatus? Duro? Drętwota? Sectumsempra? Czy może wolałbyś coś ciekawszego? Avada może? – spytał spokojnie, choć Harry wiedział, że ciężko jest mu się opanować.
-         Pieprz się. – wycedził Nicolas, patrząc mu prosto w oczy.
-         Z tobą? Nie dziękuję, postoję. – odpowiedział, a Potter mimowolnie parsknął śmiechem. Draco spojrzał na towarzysza przez ramię. – Dobrze się bawisz, Potti?
-         Wyśmienicie.
-         Cokolwiek zamierzacie, nie ujdzie wam to na sucho. Co się stanie jak Ministerstwo się dowie, czym zajmuje się Potter po godzinach? Jak myślisz, jak długo utrzymasz stołek? – zagroził brunet.
-         Ty naprawdę jesteś idiotą. – stwierdził Draco, przypatrując się mu. – Pomyśl, człowieku. Przed tobą stoi facet, którego przyjaciółkę maltretowałeś. Do tego jest to święty Chlopiec-Który-Przeżył. Jak myślisz, komu uwierzą? Tobie czy jemu? Uwierzą facetowi, który uratował cały Magiczny Świat przed największym Czarnoksiężnikiem jakiego świat widział, czy tobie? Sadystycznemu dupkowi, który znęcał się nad niewinną, bezbronną kobietą? Radzę to przemyśleć.
-         Będziesz tylko gadał, czy zabierasz się do roboty? A może nie masz jaj? – spytał z szyderczym uśmiechem brunet.
-         Nie mam jaj? – parsknął Draco, kucając przed nim. – A wiedziałeś, że byłem Śmierciożercą? – zagadnął, bawiąc się różdżką, ale kątem oka obserwował swoją ofiarę. Źrenice mu się powiększyły na te słowa. Nigdy nie interesował się tym, co się działo. Przyjechał po wojnie z Ameryki i wcale nie obchodziło go to, co miało miejsce w Anglii. Wprawdzie słyszał wiele o Voldemorcie, ale nie przejmował się ludźmi, którzy mu służyli. Draco wprawdzie nigdy nikogo nie zabił, jednie torturował na zlecenia Czarnego Pana. Był wtedy młody, miał ochotę wybuchnąć płaczem. Nie chciał krzywdzić tych mugoli. Nienawidził ich, bo tak go nauczono. Zawsze myślał, że chce ich śmierci, ale nie potrafiłby sam wykonać wyroku. Był zbyt słaby. Ojciec nie nauczył go odwagi, jaką posiadał Potter i jego przyjaciele. On nie dałby rady stawić czoła wszelkiemu złu. Nie znaczyło to jednak, że nie mógł w tej chwili wykorzystać nabytych umiejętności. Nigdy nie wracał do tego wspomnienia, nie chciał taki być, ale zawładnęła nim taka nienawiść, że postanowił wypuścić na zewnątrz to, co w nim najgorsze. I tak był zaskoczony, że tak długo trzyma nerwy na wodzy. – A więc, co życzysz sobie na początek?
-         Zgnijesz w piekle.
-         Możliwe, ale bądź pewny, że się tam spotkamy. – odparł z błyskiem w oku. – A tam będzie o wiele gorzej. – dodał z zadowoleniem. – A więc zaczynajmy. – zaklaskał w dłonie i podniósł się. – Więc jak lubiłeś to zaczynać? Wolałeś najpierw ją uderzyć, czy rzucić jakieś zaklęcie? – spytał, podwijając rękawy. Nick zaśmiał się pod nosem. Wiedział, że to koniec między nim, a Hermioną. Nie pozwolą jej do niego wrócić, ale jeśli tylko ją spotka, zemści się. Zemści się za to, że go opuściła dla Śmierciożercy, że nasłała na niego swoich pachołów.
-         Wolałem ją najpierw zgwałcić. – odpowiedział, unosząc głowę. Oczy Dracona powiększyły się i zapłonął w nich żywy ogień. Potter poruszył się niespokojnie. Wiedział, że to jedno zdanie było jak płachta na byka. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, mrugnąć, czy się poruszyć, Draco uderzył byłego narzeczonego Hermiony z całej siły. Krew popłynęła mu z nosa, zostając na knykciach blondyna, ale nie przejął się tym. Wymierzył kolejny cios i kolejny, i kolejny. Bił dopóki nie uszła z niego złość, dopóki nie poczuł choć odrobiny tego błogiego uczucia satysfakcji. Włosy opadły mu na oczy. Było mu gorąco, serce waliło mu jak szalone i ciężko oddychał.
-         Jest nieprzytomny. – stwierdził Harry, widząc, że nie musi odsuwać blondyna od jego ofiary.
-         Zaraz coś na to zaradzimy. – odparł niewzruszony tym faktem Malfoy. Wypowiedział jakieś nieznane bliznowatemu zaklęcie i po chwili Nicolas prawie podskoczył, budząc się. Wciąż był poobijany, słaby i krwawił, ale był absolutnie przytomny. – Tak szybko nas opuściłeś? Chyba nie myślałeś, że odpuścimy tak łatwo?
-         Idź do diabła. – warknął.
-         Teraz mam lepsze zajęcie, ale nie martw się, z diabłem jestem umówiony na herbatkę w niedzielne popołudnie. – odparł z przesadną uprzejmością. – A teraz, kiedy wiemy, jaki mały masz stopień wytrzymałości, zaczniemy zabawę, ale tym razem na poważnie. – oznajmił wrednie się uśmiechając. Harry obserwował jak blondyn rzuca na Delafoe coraz to nowsze zaklęcia. Przyglądał się wijącemu na ziemi mężczyźnie. Nicolas krzyczał wniebogłosy, ale nikt nie mógł go usłyszeć. Rzucili na mieszkanie zaklęcie wyciszające. Z jednej strony cieszył się na widok cierpienia tego drania, z drugiej zaś obawiał się, że Draco przesadzi. Że nie zdoła go upilnować.
-         Dobrze się bawisz?
-         Pieprz się! – odpowiedział, wyginając się z bólu brunet.
-         Głośniej, nie słyszałem! – zawołał z satysfakcją. Z gardła Nicolasa wydobył się przeraźliwy krzyk. Draco z uśmiechem ściągnął z niego zaklęcie. Były narzeczony Hermiony sapał głośno. Był obolały i zmęczony, a w dodatku czuł nieznośne pieczenie na twarzy. Draco podszedł do niego i ponownie ustawił na kolanach, by zaraz uderzyć go z całej siły pięścią w twarz, a potem doprawić to kopniakiem w brzuch. – Podoba się? – spytał, stając nad nim.
-         Jak ona w ogóle może patrzeć na takiego gnoja jak ty? Na Śmierciożercę?
-         Kończmy zabawę. – powiedział twardo Malfoy, któremu nie było już do śmiechu. Hermiona nie zwracała uwagi na jego przeszłość. Wybaczyła mu wszystkie grzechy, wszystkie okropne słowa. Sam nie wiedział dlaczego, ale ten drań nie miał prawa mu wypominać kim był. On sam niespełna dwadzieścia cztery godziny temu robił jej gorsze rzeczy. – Avada..
-         Przestań! – krzyknął Potter, odpychając towarzysza. Nick trafił go w czuły punkt. Harry domyślił się tego od razu. Draco uważał się za niegodnego Hermiony. Może i tak było, ale był dla niej dobry. – Nie chcesz zniżać się do jego poziomu. Nie chcesz..
-         No dalej, morderco! Na co czekasz? – zawołał rozbawiony mężczyzna. – Pozwolisz jemu dyktować ci życie?
-         Nie. – odpowiedział bez namysłu. Harry był już gotowy go rozbroić, gdy blondyn znowu otworzył usta. – Pozwolę mu sobie doradzić. Przywrócić rozsądek. Zatrzymać przed zrobieniem czegoś, co mogę żałować. – powiedział, patrząc prosto w oczy okularnika. Harry odetchnął i uśmiechnął się lekko. Zdecydowanie był dobry dla Hermiony. – A ty nie chciałbyś zapanować nad sobą, gdy krzywdziłeś Hermionę? Gdy wylewała przez ciebie morze łez? Gdy błagała, byś przestał? Gdy miała dość, gdy była..
-         Zamknij się!
-         Gdy była obolała? Nie robiło ci się niedobrze i wstyd na widok tego, co uczyniłeś z jej ciałem? Nie czułeś się winny? Nie czułeś się jak mizerna podróbka mężczyzny? Jak gnój, który krzywdzi swoją ukochaną?
-         Powiedziałem zamknij się!
-         Nigdy się nie zamknę. Mój głos będzie odbijał się po twojej głowie. Zwariujesz z poczucia winny, z bólu serca, ale nie będziesz pamiętam kobiety, którą skrzywdziłeś. Może miniesz ją na ulicy, może nie? Kto to wie? Ale mój głos będzie ci przypomniał za każdym razem jakim gnojem byłeś. Przypomni ci każde słowo, które wbije ci się w serce jak sztylet.
-         Jak niby chcesz tego dokonać? – prychnął.
-         Szybko i bezboleśnie. Ale nie martw się, ból przyjdzie potem. – odparł grobowym tonem. Wycelował różdżkę w Delafoe i wziął głęboki oddech. – Przesuń się, Potti. Nie chcielibyśmy, żebym trafił w ciebie. – mruknął, przyglądając się leżącemu mężczyźnie. Harry skinął głową i stanął po lewej stronie blondyna, również zwracając swój wzrok ku Nicolasowi. Draco skupił swój umysł na tym, co chciał wymazać z pamięci bruneta, a co miało pojawiać się w nim nieustannie. Twarze wszystkich znajomych dziewczyny, jej rodziców, jej imię. Wszystko, co się z nią łączyło, miało zniknąć z jego świadomości. Siebie również postanowił z niej usunąć, zostawiając tylko mgliste wspomnienie, dlaczego został ukarany. – Obliviate. – powiedział pewnie i z mocą. Z różdżki wydobył się jasny promień, a po chwili było już po wszystkim. Draco jednym machnięciem sprawił, że walizki zniknęły, a potem teleportował się do domu Weasley’a, a to samo uczynił bliznowaty. 

     Hermiona siedziała w fotelu z kubkiem herbaty w dłoniach, gdy nagle w salonie pojawiły się walizki, które niezaprzeczalnie należały do niej. Wszędzie by poznała jasnoróżowe przedmioty z miętowymi wzorami i rączką w tym samym kolorze. Gdy je zobaczyła nie mogła się powstrzymać, musiała je mieć. Odstawiła herbatę, a zaraz w pokoju pojawili się chłopcy.
-         Draco. – szepnęła, przyglądając się mu jak zaczarowana. Kilka sekund zajęło, zanim zauważyła przyjaciela obok swojego szefa.- Harry. – dodała i podniosła się z miejsca. Bez zastanowienia podeszła do bruneta i wpadła mu w ramiona. Poczuła ulgę i bezpieczeństwo. Zawsze wiedziała, że nikt nie jest w stanie jej zranić, gdy jest przy niej Harry. Spojrzała na Malfoy’a. Wyglądał dziwnie, jakby był zmęczony, wypruty z emocji. – Draco. – powtórzyła niczym litanie i wyplątała się z ramion okularnika. Potter uśmiechnął się lekko i wycofał do kuchni, gdzie znalazł swoją żonę i przyjaciela. – Co się tam wydarzyło?
-         Niewiele. – mruknął, nie patrząc na nią.
-         Draco. – powtórzyła już pewniej. Chciała wiedzieć, co się stało. – Nie zrobiliście chyba jakiejś głupoty, prawda?
-         Chciałem. – przyznał szczerze. – Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem. Byłem już bardzo blisko, ale Potter mnie zatrzymał.
-         Cieszę się, że cię powstrzymał. – odparła, podchodząc do niego. – Draco.. gdzie jest mój pierścionek?
-         Tylko mi nie mów, że chciałabyś do niego wrócić?! – zirytował się. – Nie ma mowy, rozumiesz?
-         Nie, tylko pytam bo..
-         Zabrałem go. Zabrałem i rzuciłem nim mu w twarz, gdy broniłem twojego honoru. Gdy zadbałem, byś była bezpieczna. – powiedział trochę ostro. Wciąż targały nim emocje.
-         A co robił w takim razie Harry?
-         Pilnował, żebym nie przesadził.
-         A więc ty sam.. ? – za jąkała się.
-         Pokazałem mu jaka to świetna zabawa, gdy odwróci się role. – odpowiedział z typowym dla dawnego Dracona uśmieszkiem. – Upewniłem się, że już nigdy cię nie dotknie. Tak właściwie, to nawet nie wie kim jesteś. Nie ma pojęcia, że istniejesz.
-         Wymazałeś mu pamięć? – spytała zdziwiona.
-         Miedzy innymi. – przyznał z błyskiem w oku. Wolała nie wiedzieć, co jeszcze przy okazji mu zmodyfikował. – Ale nie rozmawiajmy o nim. Jak się czujesz? Widzę, że po.. twoja twarz wygląda normalnie.
-         Tak. – uśmiechnęła się szeroko. Była naprawdę szczęśliwa, że już wygląda normalnie. Maść zastosowali na całe ciało, gdy się obudziła. Nie miała już ani jednego siniaka na skórze. – Już cała wyglądam normalnie. – dodała z zadowoleniem i podwinęła lekko sweter, ukazując mu kawałek nagiego brzucha. Był nieskazitelnie czysty, taki jak powinien być. Draco opadł na kanapę z ulgą. Obawiał się, że sińce nie zejdą. Wiedział doskonale, że niektóre klątwy zostawiają ślad na całe życie. Przyciągnął ją do siebie delikatnym ruchem i uniósł głowę. Znajdował się na okolicy jej pępka. Podobało mu się to, że nad nim górowała.
-         Bałem się o ciebie. Wtedy, gdy poznałem prawdę. Byłem przerażony. – wyznał, trzymając ją za biodra. Hermiona złapała jego twarz w dłonie, a on przymknął oczy, rozkoszując się jej dotykiem. – Nie wiedziałem, co robić. Najlepszym wyjściem było według mnie przyjście tutaj, do ludzi, których kochasz i którzy kochają ciebie.
-         Dobrze zrobiłeś. – szepnęła.
-         Przepraszam. Przepraszam, że wcześniej nie zareagowałem. Że byłem taki ślepy na wszystkie znaki, że..
-         Nie jesteś niczemu winien. – przerwała mu prędko, siadając na jego kolanach. To był odruch, nawet o tym nie myślała. Czuła się jakby była w jednym ze swoich snów. Trzymała go blisko siebie, przerażona, że zniknie. Że zaraz się obudzi. – Tak wiele dla mnie zrobiłeś. Wyrwałeś mnie z tego piekła, uratowałeś mnie. Kto wie, co by się ze mną stało, gdybym dalej to ciągnęła. Byłam głupia, że nic nie mówiłam. Zgubiłam gdzieś swoją siłę, bojowość, odwagę. Dawniej wiedziałabym jak się bronić. To moja wina.
-         Ty jesteś niewinna. Jak zawsze zresztą. Nie potrafiłabyś nikogo skrzywdzić. – powiedział z czułością, przeczesując jej długie, miękkie włosy. Miała czas żeby się odświeżyć, gdy spłukiwała resztki maści ze swojego ciała. – Jesteś drobną, bezbronną kobietą. Kobietą, której nie umiałem obronić.
-         To nie był twój obowiązek.
-         Był. – odpowiedział twardo, zły na samego siebie.
-         Draco nie byłeś..
-         Byłem i jestem za to odpowiedzialny. W momencie, w którym zakochałem się w tobie stałem się za ciebie odpowiedzialny, rozumiesz? – spojrzał na nią ze smutkiem. Nie wypełnił swojej misji. Przecież niewiele się od niego wymagało, tylko żeby ochronił istotę, którą kocha. Przecież nie ma nikogo ważniejszego w jego życiu, jest tylko ona, a on i z tym sobie nie poradził. Co z niego za facet?
-         Zakochany? – powtórzyła zaskoczona. Skinął jedynie głową. Nie miał odwagi tego powtórzyć i tak nie był pewny, gdzie ją znalazł za pierwszym razem. Bał się wyznać swoje uczucia, bo nie wiedział, jaka będzie jej odpowiedź. Z pewnością nie może do niego nic czuć, przecież był dla niej zawsze okropny. Wybaczyła mu, zaprzyjaźnili się, ale nie mógł chyba liczyć na więcej, prawda? – To dobrze, bo ja też cię kocham.
-         Co? – spytał mało inteligentnie.
-         Kocham cię od kiedy pojawiłeś się w moich snach i dałeś ukojenie mojemu cierpieniu. Myślisz, że wytrwałabym w tym wszystkim, gdyby nie myśl, że jak zamknę oczy, to poczuje twoje bezpieczne ramiona, ujrzę szare, kochające oczy i posmakuje słodkie usta? – uśmiechnęła się lekko. – Byłeś moją utopią w najgorszych chwilach mojego życia i kocham cię całym sercem. – dodała, a on nie mógł czekać ani sekundy dłużej. Przysunął się bliżej i pocałował ją czule. Był delikatny, ostrożny, ale jednocześnie włożył w ten pocałunek mnóstwo namiętności i uczuć. Smakowała miłość z jego warg, ciche kocham cię wymykało się z gardła. Jego ręce oplatały jej biodra, przyciskając jak najbliżej jego ciała. Czuła bicie jego serce. Jej własne waliło w szalonym rytmie. Od teraz wszystko miało się zmienić, od teraz miała być bezpieczna. Od teraz on będzie przy niej. Razem mogą stawić czoła światu i pokonać każdą przeciwność losu.
-         No chyba żartujecie! – jęknął Ronald, stojący w przejściu. Hermiona oderwała się od blondyna chichocząc, a on sam nie był lepszy. Ginny i Harry wyjrzeli zza placów rudego. Przyszła matka wystawiła do góry kciuk, ukazując parze swoją aprobatę, a Harry spojrzał porozumiewawczo na blondyna. Draco skinął głową, w niemym podziękowaniu.
Auć! – zawołała nagle Ginny. – Kopnęło! Moje maleństwo kopnęło! – powiedziała prze szczęśliwa i wszyscy skupili swoją uwagę na niej. Draco skradł ukochanej szybki pocałunek. Od teraz wszystko miało się zmienić na lepsze. Wreszcie miał poczuć smak prawdziwego szczęścia. Szczęścia pod postacią niskiej, brązowowłosej kobiety o orzechowych tęczówkach. 


~*~


No witam. Rozdział X czyli.. ostatni. Będzie jeszcze epilog, ale poza tym to już koniec. Ech. Przeczytałam dzisiaj rozdział przed wstawieniem i sama nie wiem... wszystko wydaje mi się nie tak jak powinno. Nie mam pojęcia, o czym myślałam pisząc to. No cóż, jest jak jest. Mam nadzieję, że nie zrujnowałam go całkowicie.
Co do epilogu... będziecie musieli na niego poczekać co najmniej dwa tygodnie. W ogóle nie idzie mi jego pisanie. Nie wiem w jakim kierunku iść.. kontynuować sielankę, czy może nie? Może powinnam zrobić jakiś drastyczny zwrot akcji i później napisać jakiś drugi tom czy coś w tym rodzaju? Sama nie wiem... wysyłajcie swoje opinie jakby co. Chętnie przeczytam, co wy o tym myślicie :)
 W każdym razie... Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa, które od was otrzymałam. Jesteście wspaniali. Mam nadzieję, że wkrótce wymyślę coś innego, co będę mogła wam przedstawić :)
Jak podoba się wam nowy wygląd? Ja jestem absolutnie zakochana. Moim zdaniem szablon jest cudowny, za co muszę podziękować Blode z szablonownicy. Dziękuję! :)
Na dziś to tyle.. postaram się w końcu napisać ten epilog. 

Ściskam, Nusiaa.

10 komentarzy:

  1. Jej, rozdział jest przepiękny i co Ci się w nim nie podoba?
    Nie waż się tak nawet mówić! Jest cudowny i taki jaki chciałam aby był :)
    Wiesz, co za dużo to niezdrowo.. Może byś zaczęła nowe dramione? :D Oczywiście tak tylko mówie ;p
    Happy End ma być! :D
    zapraszam: droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę o happy end :)
    Rozdział świetny.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest przecudowny<3
    Ciesze się że tak to się skończyła i mam wielka nadzieję że epilog będzie szczęśliwy. Nie lubię smutnych końców:(
    Czekam na epilog z niecierpliwością.

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    PS:Nowy wygląd bloga jest śliczny;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdzial byl dla mnie troszke zaskakujacy - jak najbardziej pozytywnie :)
    Jako koszmarna romantyczka jestem za szczesliwymi zakonczeniami, chociaz jakims dramatycznym wydarzeniem tez nie pogardze.
    Koncowka rozdzialu - awww slodko :3 idealnie opisane - taka wisienka na torcie.
    Chyba jedyne do czego moge sie przyczepic, to to, ze czytajac Twojego bloga na tel mialam problemz odczytaniem pierwszych 3-4 akapitow - biala (przynajmniej na tel) czcionka tez tego nie ulatwiala ;/
    Pozdrawiam i zapraszam na historia-hermiony-riddle.blogspot.com
    Florence

    OdpowiedzUsuń
  5. Ani mi się waż pisać smutne zakończenie !!!!!!!
    Ma być happy end i koniec! Smutne zakończenie opowiadania są do bani ;(
    świetny, naprawdę świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czysta perfekcja! *.* Przeczytałam cały rozdział jednym tchem, momentami bawił, tak ja przy:"-Pieprz się. – wycedził Nicolas, patrząc mu prosto w oczy.
    -Z tobą? Nie dziękuję, postoję. – odpowiedział, a Potter mimowolnie parsknął śmiechem. Draco spojrzał na towarzysza przez ramię. – Dobrze się bawisz, Potti?
    -Wyśmienicie." a momentami wzruszał tak jak: " Kocham cię od kiedy pojawiłeś się w moich snach i dałeś ukojenie mojemu cierpieniu. Myślisz, że wytrwałabym w tym wszystkim, gdyby nie myśl, że jak zamknę oczy, to poczuje twoje bezpieczne ramiona, ujrzę szare, kochające oczy i posmakuje słodkie usta? – uśmiechnęła się lekko. – Byłeś moją utopią w najgorszych chwilach mojego życia i kocham cię całym sercem. – dodała, a on nie mógł czekać ani sekundy dłużej. Przysunął się bliżej i pocałował ją czule." Nie mogę uwierzyć że to już prawie koniec! Nic niestety nie trwa wiecznie, ale wiedz że jestem pod wielkim wrażeniem twojego bloga, sama chciałabym tak pisać!
    Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga: http://happiness-comes-unexpected.blogspot.com/
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam ... mam nadzieję że nie zapomniałaś o nas :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak najbardziej liczę na dobre zakończenie! : ) Piszesz niesamowicie, mam nadzieje, że nigdy nie przestaniesz i, że będzie mi dane czytać jeszcze jakieś twoje prace. Czekam z niecierpliwością na twój powrót.
    Pozdrawiam
    E.R.

    OdpowiedzUsuń
  10. No Nusiaa, gdzie to zakończenie?! Czekam i się doczekać nie mogę, a nie powiem, opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu! :) Jestem pewna, że nawet po części pamiętasz mnie, jako osobę :) Nawet gdzieś twoje GG mam jeszcze zapisane.. No cóż, pozostaje mi czekać dalej i zdecydowanie kontynuuj jej sielankę :)
    [irreplaceable-gentleness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń