Hermiona leżała
bezsilnie na łóżku. Miała nadzieję, że Draco nie będzie zły. Parsknęła
śmiechem. Draco zły na nią? To się nie zdarzało, chyba, że się przemęczała, lub
mówiła do niego „panie Malfoy”. Uśmiechnęła się blado. Nie licząc przyjaciół i
Malcolma, od dawna nikt nie był dla niej taki dobry jak on. Troszczył się o nią
na swój własny, pokręcony sposób. Ile by dała, żeby móc po prostu wtulić się w
jego silne ramiona, nie martwiąc się o konsekwencje. Tak bardzo by chciała,
żeby przy niej był. Już na zawsze.
Westchnęła
ciężko i z trudem podniosła się na rękach. Złapała się stolika i opuściła
drżące nogi na ziemię. Stanęła na podłodze, chwiejąc się. Wszystko okropnie ją
bolało. Łapała się każdego bliskiego przedmiotu, powoli kierując się do łazienki.
Ledwie doszła do drzwi. Zachwiała się, ale w ostatniej chwili przyległa do
ściany. Weszła do środka i stanęła przy lustrze. Łzy popłynęły po jej twarzy.
Wyglądała koszmarnie. Miała podkrążone oczy, roztrzepane włosy pozbawione
blasku, nie wspominając już o odciskach dłoni na obydwu policzkach. Załkała. Co
teraz? Jak ma pójść do pracy tak wyglądając? Ukryła twarz w dłoniach i opadła
na kafelki. Zwinęła się w kłębek pod ścianą, płacząc jak mała dziewczynka. To
koniec.
Usłyszała jak
drzwi wejściowe otwierają się z zamachem. Prawdopodobnie wypadły z zawiasów,
ale nie przejęła się tym. Skuliła się jeszcze bardziej, nogi podciągając pod
brodę. Łzy płynęły jej po twarzy w zawrotnym tempie. Ledwo powstrzymała się od
wydawania jakiegokolwiek dźwięku. Wrócił. Ale dlaczego? Co takiego zrobiła,
żeby aż tak go zdenerwować? Tak bardzo się bała. Tak wiele by dała, by być
wśród przyjaciół. Wiedziała, co ją czeka, jeśli ją znajdzie. Słyszała jak ktoś
krąży po mieszkaniu, przeszukuje pokoje. Ktoś znalazł się w sypialni, otworzył
drzwi do garderoby. Kroki rozległy się przy drzwiach do łazienki. Wcisnęła się
jeszcze bardziej w kąt. Może jej nie zauważy?
Drzwi otworzyły
się z rozmachem, a do środka wpadł... Draco. Stanął w przejściu i rozejrzał się
po pomieszczeniu. W końcu ją zauważył. Stał w bezruchu. Nie miał pojęcia, co
zrobić. Czuł jak coś ściska mu żołądek. Czuł jakby ktoś wbił mu kołek w serce.
Hermiona ukryła twarz w dłoniach, jeszcze bardziej się rozklejając. Nie chciała
by wiedział. Chciała to zachować dla siebie. Było jej wstyd. Teraz z pewnością
się do niej nie zbliży, wyśmieje jej słabość, bezradność. Nagle poczuła jednak,
jak czyjeś ręce dotykają jej niepewnie. Podniosła wzrok, wlepiając go w szare
tęczówki. Blondyn klęczał przy niej, z przerażoną, zatroskaną miną. Delikatnie
przyciągnął ją do siebie i objął silnymi ramionami, uważając, by nie wyrządzić
jej żadnej krzywdy. Rozpłakała się jeszcze bardziej, wtulając w jego klatkę
piersiową.
-
Znalazłem ją. – powiedział słabo. Podniosła głowę,
przyglądając się mu ze zdziwieniem. Do kogo mówił? Czyżby zabrał ze sobą kogoś
jeszcze? Nie chciała by ktoś obcy ją widział. Chciała tak wiele mu powiedzieć,
ale głos ugrzązł jej w gardle. Spojrzała na drzwi, w których stanął jej
przyjaciel. Spuściła wzrok. Było jej wstyd. Była słaba, nie potrafiła się
postawić, obronić. Było jej wstyd, że Harry musi na to patrzeć. Potter był
przerażony i wściekły jednocześnie.
-
Wezmę potrzebne rzeczy i ruszamy. – oznajmił chłodno. Skuliła
się jeszcze bardziej, pewna, że jest na nią wściekły.
-
Zabierzemy cię stąd. – wyjaśnił jej Draco, pewny, że zżera ją
ciekawość. – Od dzisiaj będziesz bezpieczna. Nie pozwolę cię skrzywdzić. –
powiedział, głaszcząc ją po włosach. Zerknęła na niego. Zabiorą ją stąd? Będzie
bezpieczna? Nie docierał do niej sens tych słów. Wstrząsnęło nią, gdy spojrzała
na jego twarz. Kilka kropel łez, popłynęło po jego bladych policzkach. –
Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej. Przepraszam, że nie potrafiłem ci
pomóc. Tak bardzo cię przepraszam. – wyszeptał, drżącym głosem, mocniej ją
obejmując.
-
N-nie.. – wykrztusiła i zakaszlała. Było jej sucho w gardle. –
To nie twoja wina.
-
Moja. Gdybym zobaczył szybciej, gdybym zareagował, gdyby..
Ach! – warknął zły na siebie. Brunetka zebrała w sobie trochę siły i złapała
jego twarz w swoje dłonie. Wytarła mokre kropelki z jego twarzy i przybliżyła
się do niego. Draco oparł czoło na jej, zaciskając oczy. Czuł się okropnie. Już
wcześniej czuł się nieco winny, że niczego nie zauważył, ale gdy trzymał ją
poturbowaną, tak delikatną w swoich ramionach.. załamał się. Gdyby tylko
wcześniej się zainteresował, to może do tego by nie doszło. Może uratowałby ją
wcześniej, zanim ten bydlak tak ją potraktował.
-
Dziękuję. – szepnęła, trącając jego nos swoim. Chciała złożyć
pocałunek na jego wargach, ale bała się. Przyszedł tutaj, ale jako kto?
Zatroskany szef? Przyjaciel? Czy mogła czegokolwiek od niego oczekiwać? Nie.
Nigdy nic między nimi nie zaszło, nie licząc snów, w których ją nawiedzał. Ale
to nie był sen, to była rzeczywistość.
-
Już nigdy nikt cię nie skrzywdzi, obiecuję. – powiedział z
mocą i dotknął wargami jej usta. Uśmiechnęła się lekko na ten gest, czując jak
kręci jej się w głowie. Gdy odsunął się od niej, ona straciła przytomność,
wpadając w jego ramiona. Przez moment czuła się naprawdę szczęśliwa.
Obudziła się w
nie swoim pokoju. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nie mogła z niczym go
skojarzyć. Gdzie była? Czy Draco był tylko snem? Czy może naprawdę przyszedł
jej z Harry’m na ratunek? Poczuła jakiś dziwny zapach i dotknęła policzka.
Miała na nim jakiś bandaż, a pod nim jakąś śmierdząca maź. Podniosła się na
łokciach. Dziwne, ból był o wiele mniejszy, prawie nieodczuwalny, jakby tamta
noc nie miała miejsca. Podniosła się z łóżka i spojrzała w lustro. Była ubrana
w czarne leginsy i sweter. Ciuchy należały do niej, nie miała, co do tego
wątpliwości. Włosy miała związane w wysoki kucyk, a twarz obłożoną bandażami.
Niepewnie podeszła do jedynych drzwi, jakie znajdowały się w pokoju. Otworzyła
je i rozejrzała po ładnym salonie. Gdzie była? Czy była tu sama? Kto ją tu
przyniósł? Draco? Harry? Co się tak właściwie działo? Gdzie podziali się
chłopcy? A może byli wytworem jej wyobraźni?
-
Nareszcie! – usłyszała znajomy głos, a po chwili była ściskana
prze rudą istotkę. – Tak bardzo się o ciebie bałam. – wyznała jej przyjaciółka,
ciągnąc ją na kanapę. Miała łzy w oczach, które zaraz zaczęły spływać po jej
piegowatych policzkach. – Jak się czujesz kochanie?
-
D-dobrze. – wykrztusiła i wskazała Ginny na gardło.
-
Oczywiście. Ron! Przynieś szklankę wody! – zawołała, a po
chwili do salonu wszedł rudy.
-
Hermiona. – wyszeptał, stając w miejscu. W ciągu kilku sekund
znalazł się przy niej i mocno ją ścisnął. – Wszystko w porządku? Jak się
czujesz?
-
Jest spragniona dlatego daj jej tą wodę! – zirytowała się
ruda. Hermiona uśmiechnęła się lekko. A oni kłócą się jak zawsze. Ron spłonął
rumieńcem i podał jej szklankę. Od razu duszkiem wypiła całą jej zawartość i
odłożyła na stół. Odchrząknęła. Od razu czuła się lepiej.
-
Wszystko okej. Tak sądzę. – odpowiedziała na ich pytania. –
Ale co tu się dzieje? Gdzie Harry? Gdzie Draco?
-
Pamiętasz wszystko? – spytała ruda, przyglądając się jej
badawczo. Brunetka już otwierała usta, ale szybko je zamknęła. Ile wiedzieli?
Jak wiele mogła im powiedzieć?
-
Wiemy o wszystkim. – wtrącił Ronald, widząc jej minę. Znowu
poczuła wstyd i spuściła głowę. Jak miała patrzeć im w oczy po tym wszystkim?
-
Hej, hej! To nie twoja wina. Nie masz się czego wstydzić. Nie
zrobiłaś niczego złego, kochanie. – zapewniła Ginny, obejmując ją ramionami.
-
Nie broniłam się.
-
To o niczym nie świadczy. Padłaś ofiarą tego.. tego bydlaka.
Jesteś niewinna i nie masz się czego wstydzić, ani czego bać. Od dziś jesteś
bezpieczna. – dodał Ron, głaszcząc ją lekko po plecach.
-
A więc? Gdzie chłopcy? Co tak właściwie się stało? Jak wy
wszyscy.. ?
-
To Draco. – wyjaśniła krótko ruda z uśmiechem. – Po tym jak
zemdlałaś.. cóż, nie będę ci opowiadać całego zdarzenia, ale zobaczył.. siniaki
i.. i po prostu musiał coś z tym zrobić. Tego samego dnia pojawił się tutaj, gdy
byliśmy już po kolacji, na której się nie pojawiłaś. Czułam, że coś jest nie
tak i on rozwiał wszelkie wątpliwości.
-
Opowiedział nam wszystko. Nawet podzielił się tym
wspomnieniem, bo mu nie wierzyliśmy.
-
Ty mu nie wierzyłeś. – prychnęła Ginny. – W każdym razie,
chłopcy uznali, że trzeba coś zrobić. Draco miał plan. Nic skomplikowanego.
Chciał po prostu po ciebie pójść, choćby od razu, ale zabroniliśmy mu.
Musieliśmy wszystko przemyśleć, przygotować się na twoje przybycie.
-
To znaczy?
-
Ginny poszła do George’a po tą jego maść. No wiesz tą, która
usuwa wszystkie zadrapania i siniaki, po tym jak coś mu wybucha, albo nie
wychodzi jak powinno w pracowni.
-
Przygotowaliśmy wszystko, co potrzebne. Zebraliśmy też trochę
informacji o.. o nim. Draco poszedł do biura poszukać twojego adresu. Od kiedy
wprowadziłaś się do niego, nikt u ciebie nie był i nawet nie wiedzieliśmy,
gdzie tak naprawdę mieszkasz. Kazałam chłopcom się ogarnąć i z samego rana
wyruszyli po ciebie.
-
Malfoy uznał, że mam zbyt wybuchowy temperament i kazał mi
zostać z Ginny. Harry go poparł. – powiedział urażony rudy.
-
Żebyś widziała jak się wykłócał! – parsknęła Ginevra. –
Dopiero jak mu powiedzieli, że będzie musiał nas przypilnować i w razie czego
obronić, to się uspokoił.
-
Nie chciałem siedzieć i nic nie robić. Miałem tyle planów jak
go..
-
Dobrze, że zostałeś. – przerwała mu brunetka. – Ale wy wszyscy
powinniście być w pracy, a przeze mnie..
-
Hermiono! – przerwał jej ostro Ronald. – To najmniejszy z
naszych problemów. Kogo obchodzi praca, kiedy nasza przyjaciółka jest w
potrzebie?
-
Mogłaś nam powiedzieć, wiesz? – szepnęła niepewnie Ginny.
-
Wiem. Przepraszam, ale było mi wstyd i.. bałam się.
-
To nie jest teraz ważne. – przerwał rozmowę Ron. Wiedział, że
nic z tego dobrego nie wyjdzie. Obie by się rozryczały, a on nie wiedziałby, co
zrobić.
-
Masz rację.
-
A więc gdzie są chłopcy? – ponowiła pytanie. Ginny spojrzała
na brata, a on na nią. Nie byli pewni, czy mogą jej powiedzieć. Z pewnością się
zdenerwuje i od razu będzie chciała pędzić ich powstrzymać. – Mówcie prawdę. –
dodała, widząc, że coś kombinują. Ginny westchnęła ciężko .
-
Tylko się nie złość na nich.
-
Czekają na Nicka. – rzucił prosto z mostu rudy. Uznał, że
lepiej powiedzieć jej szybko. Nie ma co łagodzić tej sprawy. On nie był dla
niej łagodny, czy wyrozumiały. Teraz Draco z Harrym pokażą mu podobne
traktowanie.
-
O nie! Nie mogą! Zrobią jakieś głupstwo i.. !
-
Spokojnie, dadzą sobie radę. – zapewniła ruda, przytulając ją
mocno. Hermiona była przerażona. Co jeśli coś się im stanie? Albo gorzej, co jeśli
zrobią Nicolasowi coś, czego pożałują? Bała się o nich.
Draco chodził po
salonie w mieszkaniu panny Garnger. Był zniecierpliwiony. Miał już tak wiele
pomysłów, by dać temu draniowi nauczkę. Miał zamiar go torturować i pokazać mu,
jak to miło, gdy ktoś się nad tobą znęca. Przyszykował Nicolasowi wieczór pełen
zabawy.
-
Uspokój się. Jak będziesz tak chodził to wydepczesz dziurę w
podłodze. – powiedział spokojnie Harry, choć i on się niecierpliwił.
-
Wiesz, że go skrzywdzę, prawda?
-
Tak.
-
Że nie okaże mu litości?
-
Tak.
-
Że obudzi się we mnie mój ojciec, Śmierciożerca. Człowiek
nawet gorszy od Voldemorta?
-
Wiem.
-
Będziesz mnie powstrzymywał?
-
Będę pilnował, byś nie zrobił głupoty. – odpowiedział ze
stoickim spokojem brunet. Draco skinął głową. – Ale głownie będę ci kibicował.
– dodał z lekkim uśmiechem. Blondyn parsknął śmiechem, nieco się rozluźniając.
-
A ty masz zamiar coś mu zrobić?
-
Gdybym mógł, to bym go zabił. – powiedział szczerze. – Wolę
jednak pilnować ciebie. Wyobraź sobie, co będzie jeśli nam obydwu puszczą
hamulce? Poza tym, ktoś na wysokim stołku musi w razie czego cię uniewinnić,
nie sądzisz?
-
Zrobisz to dla mnie? – zdziwił się blondyn.
-
Zrobię to dla Hermiony. – poprawił go. Malfoy skinął głową. A
potem zamilkli na dłuższą chwilę. Draco powrócił do chodzenia w te i z
powrotem, a Harry siedział spokojnie w wysokim fotelu, wpatrując się w widok za
oknem. I pomyśleć, że Hermiona żyła tu na co dzień i była torturowana. A oni
nic nie dostrzegli.. Co z nich za przyjaciele? Harry czuł się winny. Gdyby
tylko bardziej się zainteresowali, albo gdyby nie stracili kontaktu. Gdyby
zrobili cokolwiek! Ale nie, oni trzymali się od niej z daleka, dopóki Ginny nie
wróciła do Londynu. Jak bardzo ją skrzywdzili. Zostawili ją samą z tym draniem.
Gdyby nie Draco.. Kto wie, może doszłoby do tego nieszczęsnego ślubu? Może
skazaliby ją na życie w torturach. Brunet przyjrzał się towarzyszowi. Był
kłębkiem nerwów. Jego serce zapełniła nienawiść i coś jeszcze.
-
Kochasz ją, prawda? – spytał znienacka. Draco zamarł w bezruchu.
Chwilę stał, nie wiedząc, co uczynić, a potem spojrzał na Pottera. Kochał ją?
Czy czuł coś więcej niż sympatię do tej dziewczyny?
-
Tak. Całym sercem. – odpowiedział grobowym tonem. Teraz to
rozumiał. Teraz wiedział, dlaczego już wcześniej nie mógł słuchać o Nicolasie,
czemu nie mógł patrzeć na jego zdjęcie. Czemu czuł zazdrość na myśl, że
Hermiona jest czyjaś. Już rozumiał dlaczego tak bardzo chciał ją tulić,
całować. Dlaczego chciał dać jej wszystko, co ma, a nawet więcej. Był zdolny
wiele dla niej poświęcić. I teraz rozumiał czemu. Bo ją kochał. To było takie
proste. Teraz wszystkie nieprzespane noce, rozmyślanie o niej, koniec z
dziewczynami na jedną noc.. wszystko było jasne. Był zakochany. Uśmiechnął się
szeroko. – Kocham ją. – powtórzył szczęśliwy. Harry popatrzył na niego ze
zmarszczonymi brwiami, ale szybko zrozumiał. Draco dopiero teraz uświadomił
sobie siłę swoich uczuć.
-
Nie schrzań tego. – powiedział krótko brunet.
-
Nie masz nic przeciwko? – zdziwił się Malfoy.
-
Dlaczego miałbym mieć coś przeciwko? Kochasz ją, troszczysz
się o nią, szanujesz ją. Jesteś dla niej dobry i dbasz o nią. – wyliczył, nie
patrząc na blondyna. – Powiedziałeś nam o całej tej sytuacji i wyruszyłeś jej
na ratunek. Masz ochotę zabić człowieka, który ją skrzywdził. – dodał i
spojrzał mu głęboko w oczy. – Zasłużyłeś sobie na aprobatę. Jesteś dobrym
człowiekiem i jeśli ona cię kocha, to nie mam nic przeciwko. Gorzej może być z
Ronem.
- Z nim sobie jakoś poradzę. – machnął ręką blondyn. Czuł się szczęśliwy.
Kochał Hermionę, a jeden z jej przyjaciół nie miał nic przeciwko temu. Musiał
tylko przekonać ją, że znaczy dla niego więcej niż wszystko. Chciał dodać coś
jeszcze, gdy drzwi frontowe otworzyły się ze skrzypnięciem. Spojrzał
porozumiewawczo na Harry’ego. Zabawę czas zacząć.
~*~
No witam. Bardzo, bardzo przepraszam, że musieliście tyle czekać. Tyle rzeczy mi wypadło.. koleżanka miała 18 urodziny, co mi zeżarło co najmniej dwa dni, a gdy w końcu dobrałam się do komputera blogspot uznał, że nie będzie ze mną współpracował. Za każdym razem wyskakiwał mi jakiś błąd i nic nie mogłam zrobić. Ale teraz rozdział już jest :) Przedostatni, woho!
A więc tak.. wiem, ze spodziewaliście się reakcji Draco na patronusa Hermiony, no ale... ale jakoś tak wyszło, że tego nie opisałam. Trudno się mówi. Nie chciałam teraz na ostatnią chwilę dodawać tego, a wcześniej też nad tym myślałam, ale chyba miałam jakieś kłopoty z tą sceną, bo inaczej z pewnością by się pojawiła.
Tak czy inaczej. Niedługo już ostatni rozdział i epilog, który w dalszym ciągu się piszę... ech. Jakoś mi nie idzie, każdy pomysł wydaje mi się zbyt banalny, jak na zakończenie tej historii. Obiecuję, że w następnym tygodniu, albo w ten weekend przy tym siądę i wytężę mózg dopóki nie wyjdzie z tego coś pięknego. :)
Mam nadzieję, że rozdział was nie zawiódł. Nie wiem, czy dobrze opisałam emocje i czy nie jest ich za mało. W końcu to dość traumatyczna sytuacja.. no nic, jest jak jest.
Miłego czytania, kochani.
Ściskam, Nusiaa.
Rozdział super<3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Draco spierze Nicolasa tak że ten nie będzie wiedział nawet jak się nazywa;D
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam Jagoda:);*
Też mam taką nadzieję XD, zasłużył sobie! :D
UsuńNominuję cię do Liebester Award, więcej informacji tutaj : http://jestes-miloscia-moja.blogspot.com/p/libster-award.html
OdpowiedzUsuńJejku, mam ochote zabić Nicolasa, i mam nadzieje że Draco mnie w tym wyręczy!! UGH!
OdpowiedzUsuńTylko żeby Hermiona w żadną depresje nie wpadła :c Ale Draco pewnie jej pomoże :D
Rozdział śietny, czekam niecierpliwie na next :p
droga-do-milosci.blogspot.com -zapraszam :3
Pozdrawiam M.
świetne opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj kolejny rozdział? :D
Twoje opowiadanie było niesamowite, szkoda że się kończy, ale nic nie trwa wiecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następną notkę! <3
http://happiness-comes-unexpected.blogspot.com/