Rozdział V


     Hermiona krzątała się po biurze zupełnie nieobecna. Draco cicho obserwował swoją sekretarkę. Z początku uznał, że to nic wielkiemu, każdemu się zdąży zrobić błąd, czy dwa, ale po dziesiątym doszedł do wniosku, że coś jest na rzeczy. Gdy brunetka położyła na jego biurko teczkę, nie wytrzymał. Musiał coś z tym zrobić i to natychmiast.
-         Stój. – powiedział głośno, gdy kierowała się do wyjścia. – Siadaj.
-         Nie jestem psem. – oburzyła się.
-         Teraz nie mamy czasu na sceny. Siadaj. – niechętnie wykonała jego polecenie. Nie rozumiała o co chodzi. Czyżby książę był w złym humorze? A przecież rano był taki szczęśliwy. – Co się dzieje?
-         Mnie się pytasz? – prychnęła. – To ty rozkazujesz mi jak zwierzątku domowemu. Wyjaśnij mi, bo nie rozumiem, o co w tym chodzi.
-         Chodzi o to, że zupełnie dzisiaj nie kontaktujesz. Wylałaś kawę, przewróciłaś półkę, oblałaś ważne dokumenty i zrobiłaś jeszcze wiele innych rzeczy, które tobie się nigdy nie zdarzają. A teraz przyniosłaś mi złe papiery. – powiedział poważnie, patrząc na nią uważnie. Hermiona pobladła i pochyliła się nad stołem. Faktycznie, pomyliła teczki. – Powiedz mi co się dzieję. Zaczynam się niepokoić.
-         Niepokoić? – zmarszczyła brwi słysząc to. Dlaczego miałby się niepokoić? Musiałoby mu na niej zależeć, żeby się niepokoić. A ona przecież nic dla niego nie znaczy, prawda? Przynajmniej w realnym świecie. W krainie snów to co innego.
-         Dziwi cię to? Hermiono, jesteś dla mnie ważnym pracownikiem. Nie raz mówiłem ci, że liczę się z twoim zdaniem. Tylko tobie w tej firmie tak naprawdę ufam. – oznajmił, nie spuszczając wzroku z jej pięknych oczu. Bardzo je lubił, co zauważył już dawno temu. – Także proszę, powiedz mi, co się dzieje. Jak mogę pomóc?
-         Nic się nie dzieję. Wszystko w porządku. – zapewniła, choć nie była za bardzo przekonywująca. Draco posłał jej spojrzenie, które wyraźnie mówiło, że tego nie kupuje. Brunetka westchnęła i przeczesała włosy. Jak nie jemu, to komu ma powiedzieć? Przecież nie Nick’owi. – J-ja.. Ja idę dzisiaj na spotkanie z Ginny. – powiedziała cicho, patrząc na niego. Draco chwilę siedział w milczeniu, by zaraz wybuchnąć gromkim śmiechem. Brunetka przyglądała się mu z niedowierzaniem, ale on nie miał zamiaru przestać. Śmiał się i śmiał.
-         Dobre, naprawdę dobre. – przyznał, cichnąć, a potem spojrzał na nią. Zesztywniał. Nie żartowała. Miała ten poważny, nieco zawstydzony wyraz twarzy. – Ty mówisz serio?
-         Tak, mówię serio, ale wiedzę dzielenie się z tobą czymkolwiek nie ma sensu, bo i tak mnie wyśmiejesz. – rzuciła urażona i podniosła się z miejsca.
-         Nie, proszę. Zostań. –  poprosił. Niechętnie wykonała jego prośbę. Draco wstał z miejsca i obszedł biurko, opierając się na jego blacie. – Wyjaśni mi, dlaczego to takie stresujące, że nie możesz normalnie funkcjonować.
-         Bo.. bo nie wiedziałam się z nią od pół roku. – wyznała zawstydzona i spuściła głowę. Była okropną przyjaciółką. – Ginny jest ciągle w trasie z Harpiami, Harry jest zajęty, jako Szef Biura Aurorów, a Ronald jako jego prawa ręka i pomocnik George’a też nie ma za wiele czasu. W dodatku.. – zawiesiła głos. Czy powinna mu mówić o takich problemach. A jak zacznie zadawać pytania? A jak zacznie dociekać? Niemożliwe. – W dodatku nie lubią mojego narzeczonego, Nicolasa, a on ich. Nigdy się nie dogadywali, więc im więcej czasu spędzałam z nim, tym mniej miałam go dla przyjaciół. Od pół roku nie widziałam się z ani z Ginny, ani z chłopakami. – przyznała ze smutkiem. – Na początku jeszcze do siebie pisaliśmy, ale potem.. sama nie wiem, kiedy kontakt się urwał. W każdym razie, wczoraj dostałam list od Ginny. Wybieramy się na wspólny lunch. To dlatego nie mogę się skupić, jestem zdenerwowana. Nie wiem, czego oczekiwać. – zakończyła, wykręcając sobie palce, jak to miała w zwyczaju w stresujących chwilach. Draco milczał przez dłuższą chwilę. Wiedział jak to jest zostać porzuconym przez przyjaciół. Po tym jak jego rodzice uciekli z pola bitwy, a on z nimi, żaden znajomy nie chciał z nim rozmawiać. Nazywali go tchórzem, choć świat nadal miał go za złego. Nie sądził jednak, że kiedyś pannie Granger przytrafi się coś takiego, że zostanie sama. Nie licząc tego narzeczonego, którego nie lubił, chociaż nawet go nie poznał.
-         Będzie dobrze. – rzucił pierwszą myśl, jaka przyszła mu do głowy. Hermiona spojrzała na niego zdziwiona. – Nie masz się czego bać. Zjecie dobry posiłek, napijecie się gorącej kawy, obgadacie wszystko, co stało się w ostatnim czasie, wymienicie się pikantnymi plotkami. Będzie miło, obiecuję. – powiedział cicho, kucając przed nią. Brunetka wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. Chłonęła każde słowo, które wypłynęło z jego ust. Wierzyła w obietnice jakie składał. Wiedziała, że skoro Draco mówi, że tak będzie, to tak właśnie się stanie. – Będziesz się dobrze bawić, a gdy wrócisz, opowiesz mi wszystko. Zobaczysz, nie ma się czego obawiać. – uśmiechnął się lekko, zaczesując jej kilka niesfornych kosmyków za ucho, przy czym pogładził kciukiem jej policzek. Brunetka zadrżała. Miała ogromną ochotę go pocałować. Gdyby tylko mogła, to przyciągnęła go do siebie i wpiła w jego idealne, bladoróżowe wargi. – To twoja przyjaciółka. Nie ważne jak długo się nie widziałyście. Jak nie ona, to kto cię zrozumie? – zaśmiał się, a  ona razem z nim. Ty, przeszło jej przez myśl. Modliła się w duchu, aby ten moment się skończył, albo żeby ten imbecyl w końcu ją pocałował. Wiedziała, jak okropne były to myśli, wiedziała, że nie powinna, że nie może, ale nie mogła ich powstrzymać. – Odpocznij trochę, wypij coś i wracaj do pracy. A lunch... Jesteś mi potrzebna, więc nie mogę ci dać całego dnia wolnego, ale co powiesz na dodatkową godzinę?
-         Byłabym bardzo wdzięczna. – powiedziała prędko, szeroko się uśmiechając. Może i nie była w najlepszej formie, może i miała więcej sekretów, niż inni mogli się spodziewać, może od dawna nie była szczęśliwa, ale Draco potrafił powoli rozbijać jej skorupkę, którą dokładnie się otoczyła po oświadczynach Nick’a.
-         Świetnie. W takim razie, zrób nam obojgu coś do picia. Tylko niczego nie rozlej, nie mam za dużo tej maści na oparzenia. – rzucił z lekkim uśmiechem i wyprostował się. Hermiona od razu uczyniła to samo, przez co stali niebezpiecznie blisko siebie. Zaledwie kilka centymetrów dzieliło ją od jego silnego, wysportowanego ciała. Od ciała, które nawiedzało ją w snach. Uniosła niepewnie głowę, wpatrując się w jego szare tęczówki, od których nigdy nie mogła oderwać wzroku. Draco przełknął ślinę, czując jak robi mu się gorąco. Ostatnimi czasy z jego ciałem i umysłem działo się wiele różnych, przerażających rzeczy.
-         Dziękuję. – szepnęła, wyginając usta w lekkim uśmiechu. Malfoy miał ochotę złapać jej twarz w dłonie i wpić się w jej wargi. Musiał jednak o tym zapomnieć. Ona miała narzeczonego, już nie raz to podkreśliła.
-         Nie ma za co. – odpowiedział równie cicho. Stali tak jeszcze przez kilka sekund, by potem rozejść się w różne kąty pomieszczenia. Jednak nie opuściła ich gorąca chęć pocałowania drugiego.

     Siedziała przy okrągłym stoliku w knajpce niedaleko banku. Była chwilę przed czasem, by uspokoi swoje skołatane nerwy. Draco naprawdę jej pomógł. Wyciszyła się i trochę odprężyła, przez co mogła normalnie funkcjonować, ale kiedy wybiła godzina lunchu wszystko wróciło. Wyginała palce na wszystkie strony, odwracając się w stronę drzwi za każdym razem, gdy słyszała, że ktoś wchodzi. Zerknęła na zegarek. Już czas. Wbiła wzrok w wejście i czekała. Kilka minut później przez drzwi przeszła niska, ognistowłosa kobieta. Rozejrzała się po sali w poszukiwaniu przyjaciółki i uśmiechnęła się szeroko, gdy tylko ją znalazła. Hermiona podniosła się, widząc jak ruda idzie w jej kierunku. Czuła, że nogi ma jak z waty. Oby tylko nie straciła równowagi.
-         Hej! – zawołała radośnie Ginevra, a potem zamknęła przyjaciółkę w żelaznym uścisku. I to wystarczyło, żeby cały stres z niej uleciał. Nie miała się już czego obawiać, przecież była z nią Ginny.
-         Cześć. – odpowiedziała cicho, obejmując rudą. Po chwili obie siedziały na swoich miejscach, czekając na zamówienie. – Więc opowiadaj, co u ciebie?
-         Tak wiele się zmieniło. – westchnęła rozmarzona. – Cieszę się, że wreszcie mamy chwilę, by się spotkać. I przepraszam za to, ze tak długo się nie odzywałam. Ja i chłopcy, naprawdę jest..
-         Daj spokój. Ja też mogła przecież coś zrobić w tym kierunku. Z resztą, to teraz nie ma znaczenia. Jesteś tu i to się liczy. – odparła ze szczerym uśmiechem.
-         No dobrze. – mruknęła niepewnie ruda, by zaraz się uśmiechnąć. – Tyle mam ci do opowiedzenia. Obawiam się, że nie zdążymy dzisiaj wszystkiego przegadać.
-         Nie szkodzi. Mów, co się dzieję w wielkim świecie sportu.
-         Cóż.. odeszłam.
-         Co?! Ale dlaczego?
-         Wiele rzeczy mnie rozczarowało w tym zawodzie, chociaż, żadne nie zmusiłaby mnie do odejścia, nie licząc jednej, drobnostki. – uśmiechnęła się szeroko, dłonią dotykając brzucha. – Oczekujemy z Harry’m na narodziny naszego pierwszego dziecka.
-         O mój Boże! To wspaniale! Gratuluje! – zawołała szczęśliwa. – Który to już miesiąc?
-         Trzeci, ale jeszcze niczego nie widać. Przynajmniej nie na brzuchu. – rzuciła żartobliwie, a Hermiona zachichotała.
-         Nie chciałam mówić, ale zauważyłam, że ten wielki dekolt jest do ciebie niepodobny. Zawsze żałowałaś rozmiaru swoich piersi, a tu proszę, nagle tak się zmieniły.
-         Wiem! Uwielbiam je. Wszystkie sukienki, którym musiałam odmówić, są teraz idealne.
-         Bardzo się cieszę z waszego szczęścia. Ale co będziesz robić? Wiem, że długo nie wysiedzisz w domu.
-         Ja też to wiem. – zaśmiała się. – Zapewne nie znasz tych wszystkich małych klubów w Anglii? – spytała, a brunetka pokręciła głową. Nigdy nie interesowała się Quidditchem. Znała zasady, mniej więcej kojarzyła też drużyny, ale nigdy jakoś nie lubiła tego sportu. Chodziła na mecze dla chłopaków i Ginny. – W każdym razie, jest kilka małych klubów, które walczą zawsze w Pucharze Wielkiej Brytanii. To cos takiego jak Światowy Puchar, tylko na mniejszą skalę. Grają też wiele meczów towarzyskich i tym podobne. Zaraz po tym jak odeszłam, skontaktował się ze mną jeden facet. Powiedział, że szkoda mojego talentu i zapytał czy nie chciałabym grać w Anglii. Byłabym bliżej domu. Spodobała mi się ta oferta, ale nie mogę grać. Przynajmniej na razie. Wiesz jak wiele jest wypadków na miotle. Co jak spadnę i coś się stanie dziecku? – zrobiła przerażoną minę. Hermiona skinęła głową. Zawsze uważała Qudditcha za niebezpieczny, tym bardziej dla kobiety w ciąży. – Po długich rozmowach doszliśmy do kompromisu. Na razie będę pomagać trenować drużynę. Głownie będę wtrącać jakieś moje uwagi, które będą miały pomóc graczom. Jeśli okaże się być w tym dobra, awansuje na trenera głównego. Jeśli nie, to po prostu po jakimś czasie od porodu, gdy będę mogła zostawić dziecko pod czyjąś opieką, znowu zacznę grać. Będę blisko domu i nie będę wyjeżdżać poza teren Wielkiej Brytanii.
-         To świetna okazja. Będziesz mogła robić to, co kochasz i wychowywać maleństwo. Co na to wszystko Harry?
-         Z początku był do tego sceptycznie nastawiony. Wiesz, że wolałby, żebym siedziała w domu i robiła za gosposię. Nie żebym miała z tym problem, moja mama nie pracowała przez większość czasu, gdy nas wychowywała, ale ja nie jestem taka jak ona, wbrew temu, co mówią ludzie. Lubię robić wiele rzeczy na raz i nie widzę, dlaczego nie mogłabym pracować. Z resztą, powiedziałam mu, że on nie zrezygnowałby z ukochanej pracy, więc ewentualnie przystał na moja propozycję.
-         To wszystko brzmi naprawdę cudownie. Cieszę się, że wam się układa.
-         Dziękuję, jesteś kochana. – uśmiechnęła się ruda, gdy akurat kelner podał im jedzenie. Podziękowały i zabrały się za jedzenie. – Ale dość o mnie, powiedź, co u ciebie.
-         U mnie? Mam wrażenie, że u mnie nic się nie zmieniło. Ta sama praca, ten sam narzeczony, to samo mieszkanie. – zamyśliła się. – Mam wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu.
-         Daj spokój, coś musiało się zmienić. – powiedziała zdecydowanie z lekkim uśmiechem ruda, choć tak naprawdę była zaniepokojona sytuacją przyjaciółki. Nigdy nie lubiła Nicolasa i Hermiona nie wyglądała na szczęśliwą. – Ustaliliście datę ślubu?
-         Jeszcze nie. Na razie nie mamy czasu na ślub, jesteśmy zabiegani. Ale myślę, że najlepiej byłoby zrobić to w wakacje, w przyszłym roku.
-         Kochanie, ślub nie jest czymś, co się po prostu robi. – odezwała się niepewnie pani Potter. – To bardzo poważny krok i najcudowniejszy dzień w życiu kobiety. Ron mówi, że dla faceta to prawie jak pogrzeb, ale nie słuchajmy tego, co on ma do powiedzenia. – zażartowała. – To najwspanialszy dzień dla zakochanych. Tobie brakuje tej iskry szczęścia, kochanie. Coś się dzieje? Wiesz, że mi możesz powiedzieć.
-         Wszystko w porządku. – zapewniła, choć nie była zbyt przekonywująca. – Jestem po prostu zmęczona, a poza tym popadłam w rutynę. Wydaje mi się, że wszystko zmieniło się trochę z odejściem Malcolma na emeryturę i..
-         Czekaj, Malcolm odszedł? Kto teraz zarządza firmą? – spytała.
-         Tak, odszedł. Uznał, ze jest za stary do tej roboty i potrzebuje odpoczynku. – wyjaśniła, wzdychając z sentymentem. Tęskniła za tym staruszkiem, choć Draco dobrze sobie radził. No właśnie, Draco. – Firmę przejął Draco Malfoy. Wiesz, że dzieci Malcolma nigdy nie interesowały się interesem. Draco też nie bardzo chciał ten stołek, ale złożył wieczystą przysięgę, że dopilnuje interesu po odejściu Malcolma.
-         Draco Malfoy? I ty mówisz, że nic się nie zmieniło! Jak ci się z nim pracuje? Jest dla ciebie dobry? Jeśli nie to powiedz, ja już go utemperuje! No i jak wygląda? Słyszałam od kilku osób, że nieźle się teraz prezentuje. – wyrzuciła z siebie na jednym tchu, przy ostatnich słowach puszczając do niej oczko. Hermiona zarumieniła się. Żeby tylko nieźle się prezentował.
-         Wszystko jest w porządku. Jest dla mnie miły i naprawdę zna się narzeczy. – zapewniła i zamilkła na chwilę. Lekki uśmiech wpłynął na jej wargi na wspomnienie blondyna.
-         Co?
-         Hm? – spytała, wyrwana ze swoich przemyśleń.
-         Miałam taki wyraz twarzy i ten uśmiech.. Nie mów, że coś się między wami dzieje!
-         Nie, nie. Nic z tych rzeczy. – odparła prędko. Chciałaby, oj chciała. – Chodzi po prostu o to, że.. praca jest świetna. Draco powiedział ostatnio, że liczy się z moim zdaniem i tylko mi w tej firmie ufa.
-         Wow. Tego się po nim nie spodziewałam. Ale to chyba dobrze, prawda?
-         Tak. Tak myślę. Ostatnio dał mi zadanie. Wpadłam na pomysł dla małych firm i powiedział, że skoro ja to wymyśliłam, to ja powinnam się tym zająć. – powiedziała z szerokim uśmiechem. Z uśmiechem, którego jej twarz nie widziała od dawna.
-         To znakomicie! No proszę, widzę, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. No ale nie odpowiedziałaś mi, jak wygląda!
-         Normalnie. – bąknęła, odwracając wzrok, ale nie mogła nic poradzić na rumieńce, które zakwitły na jej twarzy.
-         Zdecydowanie nie wygląda normalnie. Rumienisz się! Opowiadaj ze szczegółami.
-         Nie ma co opowiadać. – westchnęła. – Malfoy jest Malfoy’em. Jest tak wysoki, że nawet gdy stoją schodek wyżej od niego, nadal jestem niższa. Jednocześnie zmienił się i nie. Nabrał ciała, jest naprawdę wysportowany i.. – zawiesiła głos, spuszczając głowę. – Zdecydowanie wyprzystojniał, o ile to w ogóle możliwe.
-         No, no! Hermiono Granger on ci się chyba podoba!
-         Wcale, że nie! – oburzyła się, patrząc z przerażeniem na przyjaciółkę. Nikt nie mógł wiedzieć jak bardzo bliski jej sercu był Malfoy. – Mam narzeczonego, nie wiem czy pamiętasz i..
-         Wiesz, co czuję względem twojego narzeczonego. – przerwała jej. – Z resztą to nie znaczy, że inny facet nie może ci się podobać. No chyba, że jesteś w Malfoy’u zakochana, to już stwarza pewien problem.
-         Nie wygaduj głupot. To mój szef i w dodatku Malfoy. – mruknęła, choć żadna z tych rzeczy wcale jej nie obchodziły. To Nick był przeszkodą.
-         Co z tego? Serce nie sługa. – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko. – Dam ci już spokój z tym Malfoy’em, innym razem go obgadamy. Mam ci tak dużo do opowiedzenia. – powiedziała z entuzjazmem. Hermiona mimowolnie wygięła usta w uśmiechu. Draco miał rację. Było miło i zapowiadało się jeszcze lepiej.


~*~

Dobry wieczór. Witam was dzisiaj kolejnym rozdziałem. 
Chciałam wam dać znać, jak wiele znaczą dla mnie wasze komentarze i wsparcie. Nie jest ich dużo, ale nie liczy się ilość, a jakość. Jestem wdzięczna za czas, który poświęcacie, żeby wystukać tych parę, miłych słów. Od razu japa się cieszy. :)
Dzisiaj chciałam wam powiedzieć o tym filmie, który dosłownie przed chwilą obejrzałam. Najpiękniejszy film jaki widziałam. Zaginiona Walentynka. Nie będę wam opowiadać, o czym to jest, ale jeśli szukacie prawdziwego wyciskacza łez, to jest to film dla was. Przez prawie cały czas chciało mi się płakać, a trochę przed końcem rozpłakałam się jak beksa i tak już do samego końca. Film naprawdę piękny. Gdyby tylko miłość, jaką w nim opisują, istniała.. Ach. Polecam, naprawdę. 
A co do rozdziału, jestem zadowolona, że trzymam się terminów. Często mam z tym problemy :)
Mam nadzieję, że się podoba i że mieliście miły tydzień. Ja dzisiaj wyruszyłam z mamą na zakupy. Mieszkam blisko centrum, a poza tym pogoda w Gdańsku jest cudowna, więc szłyśmy na piechotę, co było okropną męczarnią. Nogi mnie bolały, a także było gorąco. No ale zakupy udane. Jestem naprawdę zadowolona z moich nabytków :)
A jaka jest pogoda u was? Cieszycie się zbliżającymi wakacjami? 

Ściskam, Nusiaa.

5 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny! Podoba mi się to jak Draco wpierał Hermione. Cieszę się ze spotkania Miony z Ginny:)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Bardzo podoba mi sie taki Malfoy ;)
    Jestem ciekawa kiedy ktoś odkryje jak znęca się nad Hermioną Nathaniel (tak się nazywał ? xd ) :x
    No i mam nadzieje, że to będzie Draco xd
    czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W momencie w którym przeczytałam, że Hermiona ma zamiar spotkać sie z Ginny czerwona lampka zapaliła się w mojej głowie. Nie wiem jak zareaguje na to Nick.. i mam wielką nadzieję, że jednak sie o tym nie dowie. Czytanie takich okropnych momentów nie jest dla mnie przyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie , wiesz jak ja się nie mogłam doczekać tego rozdziału?! Tyle czekać! Tyle! To jest takie okropne uczucie, nienawidzę jak mi nie wysyłasz rozdziałów do przodu. Po prostu niedobra Ty, ale i tak Cię kocham. <3 Rozdział oczywiście cudowny, a w szczególności ta scena czułości, bo tak to mogę nazwać, jak Draco się pyta Hermiony o to co się dzieje. No po prostu coś pięknego! Dręczycielko Ty moja najukochańsza, wspaniale, naprawdę wspaniale. W końcu coś. Ale ja Cię proszę, nie każ mi tak długo czekać na następny rozdział, bo inaczej umrę z tęsknoty. Ciekawe co ja zrobię jak Ty je zakończysz..A już wiem. Będę Cię męczyć o kolejne. Aj, lubię to robić. <3 I tak miło, że już wakacje, szkoda tylko, że nie wiadomo jak tam moja sytuacja, ale kij z tym, najwyżej.. Teraz tylko wpaść tam do Ciebie i Cię wyściskać za to co tworzysz. Po prostu pięknie. Twoja największa i najwierniejsza fanka! Tak, dobrze myślisz.. Ale wiesz co Ci jeszcze powiem? Że muszę Cię jeszcze pomęczyć o te inne opowiadania... O tak, ale to dopiero jak to skończysz. Pozdrawiam, całuję i czekam, Kate. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. jaki ten Draco uroczy jest, cudowny. taki dobry :)

    OdpowiedzUsuń