Otworzyła
leniwie oczy, przeciągając się. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak dobrze spała.
Zamrugała. Wokół niej było dość ciemno, ale kawałek dalej jarzyło się lekkie
światło. Odchyliła się do tyłu i zamarła przerażona, widząc Malfoy’a siedzącego
przy biurku, pochylającego się nad komputerem. Podniosłą się prędko do pozycji
siedzącej. Dopiero teraz zauważyła, że od pasa w dół była przykryta miękkim,
puchowym kocem w pięknym odcieniu zieleni. Spojrzała ponownie na blondyna, gdy
akurat ten zwrócił swój wzrok na nią.
-
Wreszcie się obudziłaś. – rzucił zmartwiony, podnosząc się z
fotela. Ruszył szybko w jej kierunku, kucając naprzeciwko niej.
-
Jak długo spałam? Która jest godzina? Co się w ogóle stało? –
zawaliła go pytaniami.
-
Zemdlałaś. Przyniosłaś mi papiery i w jednej chwili straciłaś
równowagę. – wyjaśnił, przyglądając się jej badawczo. Było coś niecodziennego w
jego oczach, jakiś smutek, żal i coś jeszcze. Tylko co to mogło być? – Dałem ci
jakiś eliksir, ale chyba nie podziałał. Dziwne. Jak się czujesz?
-
Dobrze. Chyba dobrze. – odparła, odwracając od niego wzrok. –
Która godzina?
-
Dochodzi dziesiąta.
-
O matko! – podniosła się prędko z kanapy, niemal wpadając na
szefa. Draco podniósł się z cichym westchnięciem.
-
Wytłumaczysz mi, dlaczego zemdlałaś? – spytał ostrożnie.
Spojrzała na niego z lekkim strachem. Czego się spodziewała, że go to nie
zaciekawi? Musiała prędko coś wymyślić.
-
Od dawna dobrze nie sypiam. No i jakoś nie mam apetytu. W
ogóle nie czuję się najlepiej i.. – zmyślała.
-
Więc dlaczego nic nie powiedziałaś? Dałbym ci wolne. – odparł,
patrząc na nią jakby z urazem. Nie lubił gdy go okłamywała, lub ukrywała coś
przed nim. Już raz jej to powiedział. Doskonale to pamiętała. Chciał ją wysłać
do domu, mówiąc, że jest zmęczona, ale ona zaprzeczała. Może i by uwierzył,
gdyby w następnej chwili nie ziewnęła potężnie. Wiedziała, że nie był zły o
taką głupotę, po prostu ostrzegał ją na przyszłość.
-
Przepraszam. – powiedziała ze skruchą, spuszczając wzrok.
Przez chwilę milczał, a potem westchnął ciężko.
-
Nie odstawiaj już takich cyrków, dobrze? Nigdy, przenigdy.
-
Przepraszam. To się nigdy więcej nie powtórzy. Pewnie przeze
mnie podwoiła ci się liczba rzeczy do zrobienia i..
-
Myślisz, że mnie obchodzi praca? – przerwał jej ostro, tym
samym zmuszając by na niego spojrzała. Była zdziwiona, nigdy nie widziała go
tak złego. Przynajmniej nie od ich ponownego spotkania. – Myślisz, że przejmuje
się tym, że coś nie zostało dzisiaj zrobione? Nic mnie to nie obchodzi,
rozumiesz?!
-
J-ja prze-prze.. ja..
-
Co ty? Myślała, że nikim się nie przejmuje? Że nadal jestem
tym okropnym dupkiem, który ma wszystkich gdzieś? Że jestem draniem bez serca?
Tak właśnie myślałaś?
-
Nie. Oczywiście, że nie. Ja tylko..
-
Nawet nie wiesz jak się martwiłem. – wycedził. Poniosło go.
Miał z nią spokojnie porozmawiać, uwierzyć we wszystkie kłamstewka, a potem
uporać się z jej problemami. Nie miał wybuchać gniewem, ale co mógł uczynić?
Nie mógł znieść myśli, że uważa go dalej za drania, który jej nienawidzi ze
względu na pochodzenie. Nie gdy jego serce biło tylko z jednego powodu. Dla
niej. Może gdyby nie pocałowała go tak, jak zrobiła to kilka godzin temu, może
gdyby nie poznał jej smaku, wtedy może by nie przesadził, nie pogniewał się.
Ale to wszystko miało miejsce, a on był wściekły, że nadal ma go za okrutnego
palanta. Patrzała na niego zdziwiona, z lekkim strachem w oczach. Był zły i ona
o tym wiedziała. Nie chciał jej straszyć, ale nie mógł powstrzymać krwi wrzącej
w żyłach. – Nigdy nie waż się myśleć, że nic dla mnie nie znaczysz. Czy nie
mówiłem ci, że tylko tobie ufam? Czy nie mówiłem, jak cię cenię? Czy moje słowa
nic dla ciebie nie znaczą?
-
Znaczą nawet więcej niż myślisz. – powiedziała tak cicho, że
ledwo usłyszał. Uspokoił się, oddychając głęboko.
-
Przepraszam. Nie powinienem tak wybuchać, chodzi o to, że..
-
Rozumiem. Nie powinnam w ciebie wątpić. Mogłam to robić na
początku, ale nie teraz. – odpowiedziała, uśmiechając się do niego blado. –
Będę się już zbierać, jeśli nie masz nic przeciwko. Muszę wysłać sowę do
przyjaciół i powiedzieć im, czemu nie pojawiłam się na spotkaniu i..
-
Nie tłumacz się. Leć. – przerwał jej, doskonale rozumiejąc.
Poza tym, chciał już móc załatwić wszystko, co zaplanował. Chciał uwolnić ją z
bólu i cierpienia. Skinęła głową, chcąc się wycofać, ale zatrzymał ją jeszcze
na chwilę. – Uważaj na siebie, dobrze? – rzucił, dotykając jej policzka.
Spojrzała mu głęboko w oczy, odnajdując w nich troskę, którą widziała w
dzisiejszym śnie.
-
Będę. – zapewniła, choć nawet nie planowała się odezwać.
Mruknął coś w odpowiedzi i uwolnił ją ze swojego elektryzującego dotyku. Powoli
odeszła, starając się powstrzymać dygotanie nóg. Tak bardzo pragnęła znaleźć
się blisko niego, wtulić w silne ramiona, w których byłaby bezpieczna na
zawsze. Wyszła, rzucając jeszcze ciche pożegnanie, a potem zniknęła.
Weszła niepewnie
do mieszkania, uważnie się rozglądając. Nicolas już dawno powinien być w domu.
Przed powrotem do narzeczonego wstąpiła do sowiarni w firmie i wysłała
Ronaldowi wiadomość, z wyjaśnieniem dlaczego się nie pojawiła i z przeprosinami,
bo zapewne się o nią martwili. Wiedziała, że w domu nie zdoła wysłać listu. Nie
jeśli jej narzeczony zdążył wrócić przed nią.
Wcale nie
zdziwił jej, jego widok w fotelu. Siedział przy jednej, małej lampce, wpatrując
się w widok za oknem. Niepewnie stanęła na środku salonu. Tylko raz w życiu
była przerażona tak, jak w tej chwili. Był to pierwszy raz, gdy podniósł na nią
rękę.
-
Przepraszam cię, że tak późno wracam, ale mieliśmy..
-
Nic mnie nie obchodzi, co mieliście. – wycedził, nawet na nią
nie patrzeć. – Wyjdę o szesnastej, na siedemnastą idziemy do Rona. Nie martw
się, przed dwudziestą wrócę. Nawet nie zauważysz, że mnie nie ma. – powtórzył
jej słowa.
-
Tak, wiem, ale.. – wargi jej się trzęsły. Bała się jak nigdy.
-
Ale co? Byłaś zbyt zajęta pożal się Boże bohaterem, tą
wybuchową wariatką i byłym chłopakiem?! Byłaś zbyt zajęta, nie byciem ze mną,
tak?!
-
Nie, nie. Bo w biurze my..
-
Co?! Co wy?! – wrzasnął, podnosząc się. Stanął dokładnie kilka
centymetrów przed nią. Żyła pulsowała mu na czole, a Hermiona wiedziała, że to
nie skończy się dobrze. Trzęsła się ze strachu, a łzy powoli spływały po jej
policzkach.
-
Nick, ja naprawdę nie chciałam byś..
-
Nic mnie nie obchodzą twoje intencje. Już nigdy mnie tak nie
znieważysz, słyszysz?! – krzyknął wściekły. Skinęła głową, łkając. Chwile
później poczuła ogromny ból na policzku, a potem upadła na ziemi. Była
zszokowana. – Zadałem ci pytanie, więc łaskawie mi na nie odpowiedź!
-
Słyszę. – jęknęła cicho. Była przerażona. Nigdy nie uderzył
jej w twarz. Siniec w tak widocznym miejscu nie był dobrym pomysłem, go nie
dało się ukryć.
-
I tak masz się zachowywać. Nie pozwolę, żebyś mnie okłamywała.
Masz być posłuszna, zrozumiałaś?! – warknął, szarpiąc ją za długie włosy.
Zapiszczała z bólu i zacisnęła wargi.
-
Tak. – rzuciła prędko, prawie krztusząc się łzami.
-
To dobrze, że się rozumiemy. – warknął podle. Podniósł ją za
ramiona nie szczędząc siły. Wiedziała, że będzie miała odciski jego dłoni na
skórze. Szarpnął nią mocno, gdy lekko zatoczyła się do tyłu. – A teraz spędzimy
miło czas w sypialni, jak to kochające się pary robią, prawda?
-
Tak. – wyszeptała, nie mając już siły. Chciała umrzeć, chciała
zniknąć z tego świata. Nigdy nie czuła takiego strachu i upokorzenia.
-
Nie słyszałem! – wrzasnął, jeszcze raz ją uderzają tylko w drugi
policzek. Opadła na podłogę głośno szlochając.
-
Tak. – odpowiedziała głośno i wyraźnie.
-
Co tak?!
-
Spędzimy miło czas w sypialni. – powtórzyła, trzęsąc się z
przerażenia. Chwilę milczał, a potem znowu ją podniósł i brutalnie zaprowadził
do sypialni. Rzucił ją na łóżko, a ona zacisnęła mocno powieki, spod których
płynęły łzy. Nie wiedziała jak uda jej się złagodzić tą sytuację, ale musiała
spróbować.
-
Masz się na mnie patrzyć. – warknął, mocno nią potrząsając.
Niechętnie wykonała jego polecenie. Patrzała mu prosto w oczy, gdy ten siłą
rozerwał jej koszulę. Nie całował jej tym razem. Ich usta ani razu nie zetknęły
się tamtej nocy. W ogóle jego wargi nie dotknęły ani skrawka jej skóry. Błądził
po jej ciele dłońmi. Jego dotyk był odrażający, jeszcze bardziej niż zwykle. W
dodatku wszystko robił z większą siłą niż zwykle, tak by sprawić jej ból.
Rozerwał zapięcie spódnicy i zsunął ją z jej ciała. Przymknęła na chwilę oczy.
To był wieki błąd. Nie minęła chwila, a już poczuła siarczysty ból na policzku.
Chciała złapać piekącą skórę, ale uniemożliwił jej to, łapiąc za nadgarstki.
-
Powiedziałem, że masz się na mnie patrzeć. – wycedził
minimetry od jej twarzy. Był w furii. Postanowiła nie lekceważyć już tego, co
mówi. Do końca patrzyła w jego oczy. Nie potrafiła myśleć o Draconie, choć
bardzo chciała. Chciała by otulił ją opiekuńczymi ramionami, pocałował w czubek
głowy. Chciała by był przy niej zamiast tego maniaka. Chciała być wolna.
Poczuła jak Nicolas wchodzi w nią z całą siłą. Wrzasnęła z bólu. Nigdy nie czuła
czegoś tak okropnego. Mężczyzna poruszał się w niej szybko, brutalnie. Sprawiał
jej ból każdą drobnostką. A gdy skończył, zrobił to jeszcze raz i jeszcze raz,
a gdy wyjąkała, że nie ma siły, otrzymała kolejny policzek, dopóki nie straciła
przytomności.
Rudowłosa trzymała w dłoniach krótki list
od przyjaciółki, przypatrując mu się ze zmarszczonymi brwiami. Hermiona nigdy
nie nawalała. Coś musiało się stać skoro nie przyszła. Praca zawsze była dla
niej ważna, ale nigdy nie przepuściłaby spotkania z jej powodu. Z resztą Malfoy
na pewno pozwoliłby jej wyjść i dokończyć innym razem. Z jej opowiadań
wiedziała, że zachowywał się w stosunku do niej bardzo dobrze. Wierzyła jej,
choć chłopcy uważali, że brunetka blefuje, żeby tylko nie zrobili czegoś w
sprawie byłego Śmierciożercy. Faceci, oni zawsze wiedzą najlepiej.
Ginevra czuła niepokój.
Wiedziała, że coś złego się wydarzyło. Bała się o przyjaciółkę. Nie wiedziała
jednak, co zrobić. Chłopcy przyjęli informacje, uznając, że to Malfoy
specjalnie ją zatrzymał, bo to kawał drania, ale Draco taki nie był. Przecież
dawał jej czasem dodatkowe godziny, by mogła spokojnie pogadać z rudą na
lunchu. Ginny była pewna, że chodzi o coś innego. Długo nad tym dumała, gdy
chłopcy obgadywali coś w kuchni. Naczynia same się zmywały, gdy Ronald nalewał
im drinki. Nagle ktoś zastukał w drzwi. Ruda podniosła się prędko, niemal
biegnąc do drzwi. Była pewna, że za nimi stoi odpowiedź na jej wszystkie
zmartwienia. Czuła to. Chłopcy przypatrywali jej się zaskoczeni. Zmartwiony Harry
wszedł do salonu, obserwując dziwaczne zachowanie żony. Ginny prędko
przekręciła zamek i otworzyła drzwi z zamachem. Zamarła na widok osoby po
drugiej stronie. Wiedziała, że jej intuicja nie kłamała. Oto przed nią stała
odpowiedź na pytanie, które tak bardzo ją dręczyło. Prawda miała w końcu zostać
odkryta.
~*~
Tadam! Oto doszliśmy do rozdziały siódmego. Wiem, że powinien być za trzy dni, ale z jakiegoś powodu nie umiem trzymać was tak długo w niepewności. A może po prostu lubię czytać wasze przemiłe komentarze? Obydwa.
Ten, albo może poprzedni, był rozdziałem przełomowym. Teraz akcja potoczy się już szybciutko i zakończy. Dobrze, czy źle? Tego wam nie powiem.
Myślę, ze znowu poślęczę nad Epilogiem, bo naprawdę nie podoba mi się to, co napisałam jakiś czas temu. Brakuje mu czegoś. Nie ważne..
W każdym razie, co myślicie? Mam nadzieję, ze nie przesadziłam z ta brutalną scenę. W razie gdyby ktoś nie rozumiał, to nie tak, że Nick był po prostu zły, bo Hermiona się spóźniła. Wpływ na jego zachowanie miało wiele czynników. Po pierwsze, według jego pokręconego umysłu, okłamała go. Po drugie, była nieposłuszna (spóźnienie). Po trzecie, jej przyjaźń z Harry'm, Ronem i Ginny odżyła, a to naprawdę mu nie pasowało, co, o ile dobrze pamiętam, napisałam na początku poprzedniego rozdziału. No i po trzecie, Draco. Więcej o nim będzie w następnym, albo jeszcze późniejszych.. muszę sprawdzić ;)
Zapraszam do przeczytania zapowiedzi kolejnego rozdziału! :)
Ściskam, Nusiaa.
Rozdział super! Naprawdę współczuje Hermionie. Mam nadzieje że szybko to się skończy i że Nicka zamkną.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdział dlatego czekam z niecierpliwością. Mile bym była zaskoczona gdyby pojawił się szybciej:)
Pozdrawiam Jagoda:);*
Niech Malfoy załatwi Nicka :P Nie moge doczekać się kontynuacji ! ; ) /Wikss
OdpowiedzUsuńBoże, Boże, Bożeee!
OdpowiedzUsuńNick jest straszny, okropny, nie nawidzę go bardziej od Rona! :x ugghhhhhhhhh!
Genialny rozdział, mam nadzieje że Draco ją uratuje :c
Wstawiaj szybko rozdział, proooooooosze ♥
Co za drań !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTakich to powinno się wykastrować normalnie, no musiałam to powiedzieć no!! Rozdział świetny. Czekam na nexta
http://wbrewwszystkim.blogspot.com/
Nicholas? To jest idiota jakich dużo! Jak on mógł tak zranić Hermione? Pewnie chłopaki teraz pomyślą, że to Draco albo.. niechże skopią tyłek temu Nickowi... Szkoda mi Herm. Ale wiesz Słońce? Mam nadzieję,że uczynisz z Malfoy'a bohatera Granger. Bo jak to by wyglądało gdyby to zrobił ktoś inny? I mam nadzieję,że żadne podejrzenia jednak nie pójdą na Draco, tym bardziej, że Ruda się do niego ... przekonała, o. Liczę na szczęście. Kate.:*
OdpowiedzUsuńKobiety zawsze mają racje, więc Harry i Ron powinni byli uwierzyć Ginny bez zastanowienia. Kurczę, nie życzyłabym nigdy nikomu takich doświadczeń jakie w tym opowiadaniu ma Hermiona. Podsumowując nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, dodawaj szybciej bo ciekawość mnie zżera.
OdpowiedzUsuń