Rozdział VII


     Otworzyła leniwie oczy, przeciągając się. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak dobrze spała. Zamrugała. Wokół niej było dość ciemno, ale kawałek dalej jarzyło się lekkie światło. Odchyliła się do tyłu i zamarła przerażona, widząc Malfoy’a siedzącego przy biurku, pochylającego się nad komputerem. Podniosłą się prędko do pozycji siedzącej. Dopiero teraz zauważyła, że od pasa w dół była przykryta miękkim, puchowym kocem w pięknym odcieniu zieleni. Spojrzała ponownie na blondyna, gdy akurat ten zwrócił swój wzrok na nią.
-         Wreszcie się obudziłaś. – rzucił zmartwiony, podnosząc się z fotela. Ruszył szybko w jej kierunku, kucając naprzeciwko niej.
-         Jak długo spałam? Która jest godzina? Co się w ogóle stało? – zawaliła go pytaniami.
-         Zemdlałaś. Przyniosłaś mi papiery i w jednej chwili straciłaś równowagę. – wyjaśnił, przyglądając się jej badawczo. Było coś niecodziennego w jego oczach, jakiś smutek, żal i coś jeszcze. Tylko co to mogło być? – Dałem ci jakiś eliksir, ale chyba nie podziałał. Dziwne. Jak się czujesz?
-         Dobrze. Chyba dobrze. – odparła, odwracając od niego wzrok. – Która godzina?
-         Dochodzi dziesiąta.
-         O matko! – podniosła się prędko z kanapy, niemal wpadając na szefa. Draco podniósł się z cichym westchnięciem.
-         Wytłumaczysz mi, dlaczego zemdlałaś? – spytał ostrożnie. Spojrzała na niego z lekkim strachem. Czego się spodziewała, że go to nie zaciekawi? Musiała prędko coś wymyślić.
-         Od dawna dobrze nie sypiam. No i jakoś nie mam apetytu. W ogóle nie czuję się najlepiej i.. – zmyślała.
-         Więc dlaczego nic nie powiedziałaś? Dałbym ci wolne. – odparł, patrząc na nią jakby z urazem. Nie lubił gdy go okłamywała, lub ukrywała coś przed nim. Już raz jej to powiedział. Doskonale to pamiętała. Chciał ją wysłać do domu, mówiąc, że jest zmęczona, ale ona zaprzeczała. Może i by uwierzył, gdyby w następnej chwili nie ziewnęła potężnie. Wiedziała, że nie był zły o taką głupotę, po prostu ostrzegał ją na przyszłość.
-         Przepraszam. – powiedziała ze skruchą, spuszczając wzrok. Przez chwilę milczał, a potem westchnął ciężko.
-         Nie odstawiaj już takich cyrków, dobrze? Nigdy, przenigdy.
-         Przepraszam. To się nigdy więcej nie powtórzy. Pewnie przeze mnie podwoiła ci się liczba rzeczy do zrobienia i..
-         Myślisz, że mnie obchodzi praca? – przerwał jej ostro, tym samym zmuszając by na niego spojrzała. Była zdziwiona, nigdy nie widziała go tak złego. Przynajmniej nie od ich ponownego spotkania. – Myślisz, że przejmuje się tym, że coś nie zostało dzisiaj zrobione? Nic mnie to nie obchodzi, rozumiesz?!
-         J-ja prze-prze.. ja..
-         Co ty? Myślała, że nikim się nie przejmuje? Że nadal jestem tym okropnym dupkiem, który ma wszystkich gdzieś? Że jestem draniem bez serca? Tak właśnie myślałaś?
-         Nie. Oczywiście, że nie. Ja tylko..
-         Nawet nie wiesz jak się martwiłem. – wycedził. Poniosło go. Miał z nią spokojnie porozmawiać, uwierzyć we wszystkie kłamstewka, a potem uporać się z jej problemami. Nie miał wybuchać gniewem, ale co mógł uczynić? Nie mógł znieść myśli, że uważa go dalej za drania, który jej nienawidzi ze względu na pochodzenie. Nie gdy jego serce biło tylko z jednego powodu. Dla niej. Może gdyby nie pocałowała go tak, jak zrobiła to kilka godzin temu, może gdyby nie poznał jej smaku, wtedy może by nie przesadził, nie pogniewał się. Ale to wszystko miało miejsce, a on był wściekły, że nadal ma go za okrutnego palanta. Patrzała na niego zdziwiona, z lekkim strachem w oczach. Był zły i ona o tym wiedziała. Nie chciał jej straszyć, ale nie mógł powstrzymać krwi wrzącej w żyłach. – Nigdy nie waż się myśleć, że nic dla mnie nie znaczysz. Czy nie mówiłem ci, że tylko tobie ufam? Czy nie mówiłem, jak cię cenię? Czy moje słowa nic dla ciebie nie znaczą?
-         Znaczą nawet więcej niż myślisz. – powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszał. Uspokoił się, oddychając głęboko.
-         Przepraszam. Nie powinienem tak wybuchać, chodzi o to, że..
-         Rozumiem. Nie powinnam w ciebie wątpić. Mogłam to robić na początku, ale nie teraz. – odpowiedziała, uśmiechając się do niego blado. – Będę się już zbierać, jeśli nie masz nic przeciwko. Muszę wysłać sowę do przyjaciół i powiedzieć im, czemu nie pojawiłam się na spotkaniu i..
-         Nie tłumacz się. Leć. – przerwał jej, doskonale rozumiejąc. Poza tym, chciał już móc załatwić wszystko, co zaplanował. Chciał uwolnić ją z bólu i cierpienia. Skinęła głową, chcąc się wycofać, ale zatrzymał ją jeszcze na chwilę. – Uważaj na siebie, dobrze? – rzucił, dotykając jej policzka. Spojrzała mu głęboko w oczy, odnajdując w nich troskę, którą widziała w dzisiejszym śnie.
-         Będę. – zapewniła, choć nawet nie planowała się odezwać. Mruknął coś w odpowiedzi i uwolnił ją ze swojego elektryzującego dotyku. Powoli odeszła, starając się powstrzymać dygotanie nóg. Tak bardzo pragnęła znaleźć się blisko niego, wtulić w silne ramiona, w których byłaby bezpieczna na zawsze. Wyszła, rzucając jeszcze ciche pożegnanie, a potem zniknęła.

     Weszła niepewnie do mieszkania, uważnie się rozglądając. Nicolas już dawno powinien być w domu. Przed powrotem do narzeczonego wstąpiła do sowiarni w firmie i wysłała Ronaldowi wiadomość, z wyjaśnieniem dlaczego się nie pojawiła i z przeprosinami, bo zapewne się o nią martwili. Wiedziała, że w domu nie zdoła wysłać listu. Nie jeśli jej narzeczony zdążył wrócić przed nią.
     Wcale nie zdziwił jej, jego widok w fotelu. Siedział przy jednej, małej lampce, wpatrując się w widok za oknem. Niepewnie stanęła na środku salonu. Tylko raz w życiu była przerażona tak, jak w tej chwili. Był to pierwszy raz, gdy podniósł na nią rękę.
-         Przepraszam cię, że tak późno wracam, ale mieliśmy..
-         Nic mnie nie obchodzi, co mieliście. – wycedził, nawet na nią nie patrzeć. – Wyjdę o szesnastej, na siedemnastą idziemy do Rona. Nie martw się, przed dwudziestą wrócę. Nawet nie zauważysz, że mnie nie ma. – powtórzył jej słowa.
-         Tak, wiem, ale.. – wargi jej się trzęsły. Bała się jak nigdy.
-         Ale co? Byłaś zbyt zajęta pożal się Boże bohaterem, tą wybuchową wariatką i byłym chłopakiem?! Byłaś zbyt zajęta, nie byciem ze mną, tak?!
-         Nie, nie. Bo w biurze my..
-         Co?! Co wy?! – wrzasnął, podnosząc się. Stanął dokładnie kilka centymetrów przed nią. Żyła pulsowała mu na czole, a Hermiona wiedziała, że to nie skończy się dobrze. Trzęsła się ze strachu, a łzy powoli spływały po jej policzkach.
-         Nick, ja naprawdę nie chciałam byś..
-         Nic mnie nie obchodzą twoje intencje. Już nigdy mnie tak nie znieważysz, słyszysz?! – krzyknął wściekły. Skinęła głową, łkając. Chwile później poczuła ogromny ból na policzku, a potem upadła na ziemi. Była zszokowana. – Zadałem ci pytanie, więc łaskawie mi na nie odpowiedź!
-         Słyszę. – jęknęła cicho. Była przerażona. Nigdy nie uderzył jej w twarz. Siniec w tak widocznym miejscu nie był dobrym pomysłem, go nie dało się ukryć.
-         I tak masz się zachowywać. Nie pozwolę, żebyś mnie okłamywała. Masz być posłuszna, zrozumiałaś?! – warknął, szarpiąc ją za długie włosy. Zapiszczała z bólu i zacisnęła wargi.
-         Tak. – rzuciła prędko, prawie krztusząc się łzami.
-         To dobrze, że się rozumiemy. – warknął podle. Podniósł ją za ramiona nie szczędząc siły. Wiedziała, że będzie miała odciski jego dłoni na skórze. Szarpnął nią mocno, gdy lekko zatoczyła się do tyłu. – A teraz spędzimy miło czas w sypialni, jak to kochające się pary robią, prawda?
-         Tak. – wyszeptała, nie mając już siły. Chciała umrzeć, chciała zniknąć z tego świata. Nigdy nie czuła takiego strachu i upokorzenia.
-         Nie słyszałem! – wrzasnął, jeszcze raz ją uderzają tylko w drugi policzek. Opadła na podłogę głośno szlochając.
-         Tak. – odpowiedziała głośno i wyraźnie.
-         Co tak?!
-         Spędzimy miło czas w sypialni. – powtórzyła, trzęsąc się z przerażenia. Chwilę milczał, a potem znowu ją podniósł i brutalnie zaprowadził do sypialni. Rzucił ją na łóżko, a ona zacisnęła mocno powieki, spod których płynęły łzy. Nie wiedziała jak uda jej się złagodzić tą sytuację, ale musiała spróbować.
-         Masz się na mnie patrzyć. – warknął, mocno nią potrząsając. Niechętnie wykonała jego polecenie. Patrzała mu prosto w oczy, gdy ten siłą rozerwał jej koszulę. Nie całował jej tym razem. Ich usta ani razu nie zetknęły się tamtej nocy. W ogóle jego wargi nie dotknęły ani skrawka jej skóry. Błądził po jej ciele dłońmi. Jego dotyk był odrażający, jeszcze bardziej niż zwykle. W dodatku wszystko robił z większą siłą niż zwykle, tak by sprawić jej ból. Rozerwał zapięcie spódnicy i zsunął ją z jej ciała. Przymknęła na chwilę oczy. To był wieki błąd. Nie minęła chwila, a już poczuła siarczysty ból na policzku. Chciała złapać piekącą skórę, ale uniemożliwił jej to, łapiąc za nadgarstki.
-         Powiedziałem, że masz się na mnie patrzeć. – wycedził minimetry od jej twarzy. Był w furii. Postanowiła nie lekceważyć już tego, co mówi. Do końca patrzyła w jego oczy. Nie potrafiła myśleć o Draconie, choć bardzo chciała. Chciała by otulił ją opiekuńczymi ramionami, pocałował w czubek głowy. Chciała by był przy niej zamiast tego maniaka. Chciała być wolna. Poczuła jak Nicolas wchodzi w nią z całą siłą. Wrzasnęła z bólu. Nigdy nie czuła czegoś tak okropnego. Mężczyzna poruszał się w niej szybko, brutalnie. Sprawiał jej ból każdą drobnostką. A gdy skończył, zrobił to jeszcze raz i jeszcze raz, a gdy wyjąkała, że nie ma siły, otrzymała kolejny policzek, dopóki nie straciła przytomności.

     Rudowłosa trzymała w dłoniach krótki list od przyjaciółki, przypatrując mu się ze zmarszczonymi brwiami. Hermiona nigdy nie nawalała. Coś musiało się stać skoro nie przyszła. Praca zawsze była dla niej ważna, ale nigdy nie przepuściłaby spotkania z jej powodu. Z resztą Malfoy na pewno pozwoliłby jej wyjść i dokończyć innym razem. Z jej opowiadań wiedziała, że zachowywał się w stosunku do niej bardzo dobrze. Wierzyła jej, choć chłopcy uważali, że brunetka blefuje, żeby tylko nie zrobili czegoś w sprawie byłego Śmierciożercy. Faceci, oni zawsze wiedzą najlepiej.
     Ginevra czuła niepokój. Wiedziała, że coś złego się wydarzyło. Bała się o przyjaciółkę. Nie wiedziała jednak, co zrobić. Chłopcy przyjęli informacje, uznając, że to Malfoy specjalnie ją zatrzymał, bo to kawał drania, ale Draco taki nie był. Przecież dawał jej czasem dodatkowe godziny, by mogła spokojnie pogadać z rudą na lunchu. Ginny była pewna, że chodzi o coś innego. Długo nad tym dumała, gdy chłopcy obgadywali coś w kuchni. Naczynia same się zmywały, gdy Ronald nalewał im drinki. Nagle ktoś zastukał w drzwi. Ruda podniosła się prędko, niemal biegnąc do drzwi. Była pewna, że za nimi stoi odpowiedź na jej wszystkie zmartwienia. Czuła to. Chłopcy przypatrywali jej się zaskoczeni. Zmartwiony Harry wszedł do salonu, obserwując dziwaczne zachowanie żony. Ginny prędko przekręciła zamek i otworzyła drzwi z zamachem. Zamarła na widok osoby po drugiej stronie. Wiedziała, że jej intuicja nie kłamała. Oto przed nią stała odpowiedź na pytanie, które tak bardzo ją dręczyło. Prawda miała w końcu zostać odkryta. 


~*~

Tadam! Oto doszliśmy do rozdziały siódmego. Wiem, że powinien być za trzy dni, ale z jakiegoś powodu nie umiem trzymać was tak długo w niepewności. A może po prostu lubię czytać wasze przemiłe komentarze? Obydwa.
Ten, albo może poprzedni, był rozdziałem przełomowym. Teraz akcja potoczy się już szybciutko i zakończy. Dobrze, czy źle? Tego wam nie powiem. 
Myślę, ze znowu poślęczę nad Epilogiem, bo naprawdę nie podoba mi się to, co napisałam jakiś czas temu. Brakuje mu czegoś. Nie ważne..
W każdym razie, co myślicie? Mam nadzieję, ze nie przesadziłam z ta brutalną scenę. W razie gdyby ktoś nie rozumiał, to nie tak, że Nick był po prostu zły, bo Hermiona się spóźniła. Wpływ na jego zachowanie miało wiele czynników. Po pierwsze, według jego pokręconego umysłu, okłamała go. Po drugie, była nieposłuszna (spóźnienie). Po trzecie, jej przyjaźń z Harry'm, Ronem i Ginny odżyła, a to naprawdę mu nie pasowało, co, o ile dobrze pamiętam, napisałam na początku poprzedniego rozdziału. No i po trzecie, Draco. Więcej o nim będzie w następnym, albo jeszcze późniejszych.. muszę sprawdzić ;)

 Zapraszam do przeczytania zapowiedzi kolejnego rozdziału! :)

Ściskam, Nusiaa.

6 komentarzy:

  1. Rozdział super! Naprawdę współczuje Hermionie. Mam nadzieje że szybko to się skończy i że Nicka zamkną.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdział dlatego czekam z niecierpliwością. Mile bym była zaskoczona gdyby pojawił się szybciej:)

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Malfoy załatwi Nicka :P Nie moge doczekać się kontynuacji ! ; ) /Wikss

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, Boże, Bożeee!
    Nick jest straszny, okropny, nie nawidzę go bardziej od Rona! :x ugghhhhhhhhh!
    Genialny rozdział, mam nadzieje że Draco ją uratuje :c
    Wstawiaj szybko rozdział, proooooooosze ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za drań !!!!!!!!
    Takich to powinno się wykastrować normalnie, no musiałam to powiedzieć no!! Rozdział świetny. Czekam na nexta
    http://wbrewwszystkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nicholas? To jest idiota jakich dużo! Jak on mógł tak zranić Hermione? Pewnie chłopaki teraz pomyślą, że to Draco albo.. niechże skopią tyłek temu Nickowi... Szkoda mi Herm. Ale wiesz Słońce? Mam nadzieję,że uczynisz z Malfoy'a bohatera Granger. Bo jak to by wyglądało gdyby to zrobił ktoś inny? I mam nadzieję,że żadne podejrzenia jednak nie pójdą na Draco, tym bardziej, że Ruda się do niego ... przekonała, o. Liczę na szczęście. Kate.:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobiety zawsze mają racje, więc Harry i Ron powinni byli uwierzyć Ginny bez zastanowienia. Kurczę, nie życzyłabym nigdy nikomu takich doświadczeń jakie w tym opowiadaniu ma Hermiona. Podsumowując nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, dodawaj szybciej bo ciekawość mnie zżera.

    OdpowiedzUsuń