Rozdział VIII


     Dwie błękitne kule wpatrywały się w przybysza. Jak zwykle jej intuicja nie zawiodła.
-         Jak masz czelność przychodzić do mojego domu, Śmierciożerco!? – warknął wściekły Ronald, kierując się w stronę drzwi.
-         Zamknij się, Ron. – uciszyła go rudowłosa i pociągnęła blondyna za nadgarstek, a on pozwolił jej na to. Obawiał się nieco tego spotkania, ale widział, że to jedyne wyjście z sytuacji. Zamknęła drzwi i wprowadziła Dracona do salonu, sadzając go na kanapie. Usiadła koło niego, zamykając jego dłonie w uścisku. – Opowiedz mi wszystko. – poprosiła, a on spojrzał na nią zaskoczony. – Wiem, że coś jest nie tak. Czuję to. Może te dwa imbecyle uwierzyły, że Hermiona musiała zostać dłużej w pracy, ale ja wiem, że to nie prawda. Wiele mi o tobie mówiła i nie zapomniała wspomnieć jaki jesteś dla niej dobry. – powiedziała, nie spuszczając z niego wzroku. Granger opowiadała o nim przyjaciółce? I mówiła, że jest dla niej dobry? Poczuł jak dziwne ciepło rozchodzi się po jego sercu. Wiele by dał, żeby być teraz przy niej. 
-         Ginny, co ty.. ? –zaczął zmieszany Harry, ale żona nie pozwoliła mu dojść do słowa.
-         Mówiłam wam, że to niepodobne do Hermiony. Nie olałaby nas, a Draco nie kazałby jej zostać w pracy. Wiem to. Coś musiało się stać, dlatego przymknijcie się i wysłuchajcie go.
-         Radzę usiąść. – odezwał się po raz pierwszy od kiedy znalazł się w mieszkańcu Weasley’a. – Ta wiadomość może wami wstrząsnąć. Potter, dobrze by było gdybyś był przy żonie.
-         Nie będziesz nam mówił, co mamy robić, ty..
-         Wyzwiska nic tu nie dadzą. Nie rozkazuje ci, jesteś u siebie, mówię tylko, że tak byłoby najlepiej. – oznajmił spokojnie. Harry nie był pewien, czy ma mu wierzyć, czy nie, ale widząc wzrok Ginny, posłusznie przy niej usiadł i objął ją mocno ramionami.
-         Harry, nie możesz..
-         Ron, usiądź do jasnej cholery! Draco kłopotał się aż tutaj, żeby powiedzieć nam, co się dzieje z naszą przyjaciółką, a ty się spierasz jak dziecko. Nie jesteśmy już w szkole, nie ma już dobrych i złych. Draco chce pomóc, doceń to w końcu! – warknęła zirytowana kobieta. Odruchowo złapała się za brzuch. Zawsze tak robiła w nerwach, w obawie, że każdy wybuch może zaszkodzić maleństwu.
-         No tak, spodziewasz się. – mruknął zamyślony blondyn. – Może lepiej by było, gdybyś nie była obecna podczas tej rozmowy, jeśli..
-         Malfoy. – wycedziła, patrząc na niego spod byka.
-         Dobra, dobra. – podniósł ręce w geście obronnym. Kątem oka zauważył jak Ronald siada na fotelu obok.
-         Mów, co masz mówić. Im szybciej stąd wyjdziesz, tym lepiej.
-         Oczywiście. – przytaknął. Wziął głęboki wdech i powoli zaczął im wszystko opowiadać, nie pomijając najdrobniejszych szczegółów. Czasem zerkał na dwójkę mężczyzn, ale przez większość czasu wpatrywał się błękitne oczy Ginevry, w których tliły się łzy. Ruda wiedziała, że Malfoy nie kłamie. Nie chodziło już tylko o jej przeczucie. Opowiadając miał smutek w oczach. Smutek, gniew, bezradność i wiele innych emocji. Wiedziała, że zależało mu na Hermionie. Z resztą, jej przyjaciółce zależało na nim. Może nawet była  w nim zakochana. Ginny potrafiła wyciągać z ludzi informacje. Podstępem nakłoniła Hermionę, by wyznała jej prawdę. Była nieco zszokowana słysząc o snach, jakie miewa przyjaciółka. Nie wydawało jej się to normalne, szczególnie, że pojawiły się przed ponownym spotkaniem z arystokratą. Zupełnie jakby los maczał w tym palce. Ruda namawiała Grangerównę, żeby odeszła od Nicka i spróbowała swoich szans z Draco. Skoro jej uczucie było tak silne, to powinna coś zrobić. Nie chodziło już tylko o to, że nie lubiła Nicolasa. Nie. Po prostu nie powinna oszukiwać faceta, który jest w niej zakochany. To nie było w porządku. Hermiona jednak była nieugięta i powiedziała, że nie zerwie zaręczyn, że kocha Nicka, a Draco to tylko jakieś durne zauroczenie, chora fascynacja, nic więcej. Ale Ginny potrafiła powiedzieć, kiedy brunetka kłamała. Z rozmyślań wyrwała ją cisza, która zapanowała w salonie. Atmosfera była tak gęsta, że można by kroić ją nożem. Ruda już nawet nie hamowała łez, które spływały po jej bladych, piegowatych policzkach. Bała się o Hermionę. Jak mogli nie dostrzec niczego? Czyżby tak świetnie się maskowała? Dlaczego nic im nie powiedziała? Dlaczego sama się nie obroniła? Przecież znała tak wiele klątw, które mogła użyć.
-         I mamy ci uwierzyć na słowo? – spytał Ronald grobowym tonem. Ginny zauważyła, że się uspokoił. Może nadal do końca nie ufał Malfoy’owi, ale wiedział, że ta sprawa to nie przelewki. Odstawił na bok uprzedzenia. Tu chodziło o Hermionę.
-         Musicie. Nie ma.. – urwał w pół zdania, podnosząc wzrok na bruneta, trzymającego w ramionach zapłakaną kobietę. – Potter. Potter zna się na legilimencji. Pokażę ci to jedno wspomnienie, na kilka sekund opuszczę bariery.
-         Skąd mamy wiedzieć, że nie pokażesz mu fałszywych obrazów?
-         Przestań, Ron. Mu zależy na Hermionie tak samo jak nam. Idzie jeszcze wam, niedowiarkom, na rękę i chce pokazać swoje wspomnienia. Jak możesz mu nie ufać? Myślisz, że dawny Draco Malfoy zapukałby do twoich drzwi z taką nowiną? Że dawałby dodatkowe wolne godziny Hermionie, żeby mogła spędzić ze mną trochę więcej czasu? Zaufaj mu. Przynajmniej jeśli chodzi o nią. – powiedziała ruda pustym głosem.
-         Spróbujmy. – odezwał się Harry, który milczał przez większość czasu. Draco skinął lekko głową i popatrzył prosto w zielone oczy Wybrańca. Potter skupił wzrok na mężczyźnie i wkradł się do jego umysłu. Zobaczył przed oczami Hermionę leżącą na drogiej kanapie. Brunetka była nieprzytomna, a Malfoy odpinał guziki jej koszuli. Po chwili Harry zobaczył jak Draco zsuwa z jej ramion materiał, a pod nim znajdowały się różnokolorowe sińce. Brunet zerknął na przerażoną twarz byłego Śmierciożercy. Na pierwszy rzut oka widać było, jak bardzo się tym przejął. Harry dostrzegł jak Malfoy unosi lekko koszulkę panny Granger, zobaczył pod nią kilka sińców, a potem został wypchnięty z umysłu Malfoy’a. Zamrugał kilka razy i przyjrzał się lekko zawstydzonemu prezesowi. Był zażenowany tym, jak ta scena wyglądała. Gdyby nie te siniak, ktoś mógłby pomyśleć, że chce wykorzystać biedną dziewczynę.
-         Mówi prawdę. – oznajmił krótko brunet, nie spuszczając wzroku z dawnego wroga. Draco był nieco zdziwiony, że tak szybko mu uwierzył, jednak jakaś jego cząstką była pewna, że przekona go szybciej, niż rudego.
-         Skąd wiesz, że nie... ?
-         Nie chodzi tylko o obraz Hermiony. Widziałem przejęcie na jego twarzy, gdy sam to odkrył. Widziałem emocje, czułem je. Czegoś takiego nie da się oszukać. Możesz zmienić obraz, wymyślić jakieś wspomnienie, ale nie możesz napełnić go uczuciami.
-         A więc Hermiona naprawdę jest.. katowana przez tego bydlaka? – wycedził przez zaciśnięte zęby Weasley, zwijając ręce w pięści.
-         Co robimy? – spytała ruda, patrząc na każdego z nich po kolei.
-         Jak to co?! Idziemy tam od razu! Pokaże mu gdzie jest jego miejsce! Popamięta mnie pieprzony sadysta! – wrzasnął wściekły rudzielec, podnosząc się. – Dziękuję, Malfoy. Dziękuję, że do nas przyszedłeś i wszystko nam powiedziałeś. Nigdy ci tego nie zapomnę, jednak zajmiemy się tym sami, nie musisz..
-         Jeśli myślisz, że odpuszczę mu tak łatwo, to grubo się mylisz. – przerwał mu blondyn, podnosząc się. Teraz obaj wyglądali dość podobnie. Wściekłość i żądza mordu rysowała się na ich twarzach. – Nie obchodzi mnie, czy mi ufasz, czy nie. Nie obchodzi mnie, co masz zamiar uczynić w tej sprawie. Bo ja znajdę tego bydlaka pierwszy i nie zawaham się choćby na sekundę. Jeśli myśli, że jest taki twardy, to ja mu pokażę jak łamie się ludzi. – powiedział twardo, a ogień płonął w jego oczach. Ogień i nienawiść. – Nie dbam o to, czy osobiście wrzucicie mnie do Azkabanu za to, co mu zrobię. Naprawdę mam to w nosie. Odpłacę mu za każdą ranę, za każdy najdrobniejszy ból jaki jej sprawił. Pomyśl tylko, jeśli podnosił na nią rękę i różdżkę, to co robił jej w sypialni? – zatrząsł się, mówiąc ostatnie słowo. Samo wyobrażenie Hermiony w jego objęciach napawało go gniewem, ale myśl, że mógł zrobić jej krzywdę. Chciał rozerwać go na strzępy gołymi rękami. Chciał sprawić mu taki ból, którego nikt nigdy nie czuł. Chciał usłyszeć jak błaga o litość. Litość, której nigdy nie otrzyma.
-         Więc, co proponujesz? – wtrącił Harry, widząc, jak obaj się napinają. Draco zawsze miał nerwy ze stali, dlatego dziwnie było go oglądać w takiej sytuacji. Szargały nim emocje. Kto by pomyślał, że tak bardzo będzie mu zależeć na Hermionie?
-         Mam pewien plan. – odparł, z powrotem siadając, a potem opowiedział im w skrócie, co ma zamiar uczynić. Przez chwilę milczeli, ale po namyśle przystali na jego pomysł. Ronald miał pewne zastrzeżenia i był niezadowolony, ale Harry uciszył go jednym słowem. Tutaj chodziło o Hermionę, nie było czasu na pokazywanie fochów. Musieli ratować przyjaciółkę.

     Hermiona otworzyła z trudem oczy. W sypialni panował półmrok, więc nie miała problemów z widzeniem. Chciała się podnieść, ale nie miała na to siły. Skuliła się, owijając w pościel, a łzy na nowo popłynęły po jej twarzy. Czuła się okropnie. Policzki miała gorące, a całe ciało drżało z bólu. Bała się pomyśleć, co się stanie, gdy usiądzie, czy wykona jakąkolwiek czynność. I pomyśleć, że prawdopodobnie dzisiaj czeka ją powtórka z rozrywki. Spojrzała na zegarek i wydobyła z gardła zduszony okrzyk. Była spóźniona do pracy. Godzinę temu powinna wchodzić do biura! Ponowiła próbę wstania, jednak nie miała sił. Wyczerpana opadła na poduszki. Nic z tego. Wyśle Malfoy’owi patronusa z wiadomością. Z pewnością jej uwierzy po tym, jak wczoraj zemdlała. Rozejrzała się po pokoju i jęknęła żałośnie. Torebka wisiała w przedpokoju. Jak na Boga miała po nią pójść, gdy nie mogła wstać? Nagle ją olśniło. Czyżby zupełnie zapomniała kim jest? Wyciągnęła do góry otwartą dłoń i zamknęła oczy. Skupiła umysł na brązowej torbie i różdżce, która leżała na jej dnie. Wypowiedziała stare zaklęcie, które kiedyś odnalazła. Magia bezróżdżkowa była trudna i zabierała dużo energii, jeśli ktoś długo jej nie trenował. Gdyby ćwiczyła na co dzień, nie miałaby z nią problemu. Czuła jak ręka jej dygocze. Skupiła się jeszcze bardziej i włożyła w to więcej siły. Na raz poczuła w dłoni wymarzony przedmiot. Mimowolnie się uśmiechnęła. Zawsze uwielbiała czarować. Wygrzebała w umyśle jedno z pięknych wspomnień i wyciągnęła do góry rękę.
Expecto patronum. – powiedziała jak najpewniej potrafiła, choć było to ciężkie w jej sytuacji. Z różdżki wyleciał niebieski promyk, który zniknął niecały metr przed nią. Zwięzła oczy i zacisnęła usta w wąska linię. Musiało się udać. - Expecto patronum! – krzyknęła, używając przy tym wszystkich sil. I tym razem niewiele się wydarzyło. Promień poleciał nieco dalej, przypominając jakiś kształt, ale nie utrzymał się zbyt długo. Była zła i przygnębiona. Musiało się udać. Może wspomnienie nie było wystarczająco silne? Przeszukała jeszcze raz umysł, jednak nic nie wydawało jej się lepsze od jej przyjaźni z Harrym i Ronem. Co dawało jej szczęście? Co było ukojeniem w życiu? I nagle ją olśniło. Zarumieniła się, choć nikt nie mógł wiedzieć, o czym pomyślała. To nie mogło się wydarzyć, to była tylko głupia fantazja. Westchnęła cicho. Co jej zależy spróbować? Najwyżej nie wyjdzie. Skupiła umysł na stalowych tęczówkach, przystojnej buzi, jasnych, platynowych włosach. Skupiła się na pocałunkach jakimi ją obdarzał, czułych spojrzeniach i wszystkich uczuciach, jakie w niej wzbudzał. – Expecto patronum. – wypowiedziała cicho i spokojnie zaklęcie. Otworzyła oczy ze zdziwienia, widząc mocny, niebieski promień wylatujący z końca drewnianego patyka. Jej zaskoczenie było jeszcze większe, gdy nie ujrzała ładnej, niedużej wydry, która od zawsze była jej patronusem. Niebieski promień uformował się jednak w coś innego. Piękny, dumny smok poruszał się z gracją po jej pokoju. Spojrzał na nią jakby przekornie, czekając na to, co miał przekazać drugiej osobie. Hermiona otrząsnęła się z szoku i wysłała go z wiadomością do Dracona.  

~*~ 


Dzień dobry. Ostatnio było ciągle szybciej, a dzisiaj z dwudniowym opóźnieniem. Ach.
Nie będę się nie wiadomo jak rozwijać. Historia dobiega końca i bardzo mi smutno z tego powodu, choć jednocześnie jestem dumna. Mimo tego, że niektóre fragmenty podobają mi się mniej, niż inne, to jestem dumna z tego, co napisałam, co stworzyłam. Jest to chyba jedna z moich ulubionych historii, napisanych przeze mnie, a takich jest niewiele, uwierzcie mi.
Tak czy inaczej, dwa rozdziały i koniec. Wciąż pracuje nad epilogiem, ale marnie mi idzie... ;/
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Życzę wszystkim udanych wakacji i oby pogoda dopisywała! 

Ściskam, Nusiaa.

11 komentarzy:

  1. Rozdział cuuudowny! :D
    Jejku, ale współczuje Hermionie :C
    Mam nadzieje, że Draco ją uratuje nim jej narzeczony wróci z pracy.. czekam niecierpliwie na next xd
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja nie wiem czy chce następny rozdział jak juz po nim będą tylko dwa.
    Tak szybko ma sie skończyć ta opowieść? A jest taka piękna!
    Wiem, ze nie powinnam jeszcze rozpaczac ale juz mnie to dobiło.
    Co do tego rozdziału to oczywiście udany. Boli mnie to jak Hermiona cierpi.
    I chciałabym zobaczyć minę Draco jak dotrze juz do niego patronus Herm.

    OdpowiedzUsuń
  3. OJEJU. TO JEST ŚLICZNE. Błagam cię dodaj szybko kolejny rozdział, strasznie ciekawe opowiadanie :) Dodaje u mnie do polecanych - http://jestes-miloscia-moja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie.
    Mi się wydaje że nie masz co sobie do zarzucenia.
    Rozdział ciekawy i poukładany.
    Jestem ciekawa czy przyjaciele uratują w porę Hermionę.
    I pomysł z jej patronusem.
    Ciekawe jak zareaguje Draco.
    Naprawdę przyznam szczerze że mnie zaciekawiłaś.
    Moim skromnym zdaniem możez być z siebie śmiało zadowolona.
    Mało jest naprawdę interesujących blogów dramione a Twój z pewnością do nich należy.

    pozdrawiam serdecznie!

    http://pokochac-lotra.blogspot.com!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, może cię jeszcze nie informowałam, ale dodałam cię do polecanych na moim blogu - http://jestes-miloscia-moja.blogspot.com/

    jednakże jak już cię informowałam o tym, to przepraszam <3

    Całusy i weny : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdzial :) Lubie te historie i naprawde nie wiem, jak moglam przegapic ten rozdzial, dlatego komentarz z opusznieniem ;/
    Podobal mi sie moment, w ktorym Harry zaglada do umyslu Draco - byl bardzo autentyczny a poza tym uwielbiam czytac o emocjach, ktore byly tam dosc widoczne :)
    Naprawe nie rozumiem, co Ci sie w tym rozdziale nie podoba - byl nawet lepszy od poprzedniego :)
    Troche smutno mi sie robi, gdy mysle, ze to juz prawie koniec. Epilog na pewno wyjdzie Ci cudowny - tak, jak reszta historii.
    Po skonczeniu tego, bedziesz cos pisac, prawda?
    Niezapomnianych wakacji!
    Buziaki
    Florence

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj!
    Twoje opowiadanie otrzymało krótką recenzję na Katalogowo. :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Villemo

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na mmnn *.*
    I.
    I zapraszam --> hermiona-hogwart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy pojawi się nowy rozdział ? Nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. /kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział!
    Patronus zmienił formę - Hermi zakochała się w Malfoy'u *.*

    PS: mam takie pytanko...kiedy pojawi się nowy rozdział na drugim blogu - http://were-secretly-in-love.blogspot.com ? ;)

    OdpowiedzUsuń